W jednym wagonie zdjęcie włoskiego księdza zastrzelonego w Turcji, w drugim – polskiej zakonnicy zamordowanej w Kongu. W poznańskich tramwajach przez tydzień wisiały plakaty z wizerunkami współczesnych męczenników chrześcijaństwa.
Chcieliśmy złożyć hołd ludziom, którzy w naszych czasach oddali życie za wiarę – tłumaczy Bogusław Kiernicki. Jest prezesem istniejącej w Pozna-niu od zeszłego roku Fundacji św. Benedykta. Fundacja zajmuje się działalnością na rzecz cywilizacji chrześcijańskiej. Plakatowa akcja „Męczennicy XXI wieku” to jej najnowsze przedsięwzięcie.
Akcję nieprzypadkowo zorganizowano na początku Wielkiego Postu. – Może zachęci to katolików w Polsce do zastanowienia się nad własną wiarą? – Zastanawia się Kiernicki.
Allah akbar!
5 lutego 2006 roku. Z kościoła Matki Bożej w tureckim mieście Trabzon wychodzi po odprawionym nabożeństwie ksiądz Andrea Santoro. Do kapłana podchodzi młody mężczyzna. Oddaje do niego kilka strzałów i krzyczy: „Allah akbar!” (Allah jest wielki). Duchowny ginie na miejscu.
W krajach muzułmańskich od kilku dni trwają gwałtowne protesty przeciwko zamieszczeniu w prasie europejskiej karykatur Mahometa. Zamordowanie kapłana skojarzono z odwetem za sprofanowanie wizerunku Proroka.
Trzy tygodnie po morderstwie zdjęcie księdza Santoro, trzymającego w dłoni Ewangelię, mogli oglądać pasażerowie w poznańskich tramwajach.
– To może być odebrane jako rewanż wobec zrewoltowanych muzułmanów – ostrzegali jeszcze przed pojawieniem się plakatów niektórzy socjologowie.
„Nie jest to żadna prowokacja. Przedstawiciele każdej religii mają niezbywalne prawo czcić swoich męczenników” – odpowiedziała w specjalnym oświadczeniu po ukazaniu się zdjęć męczenników w tramwajach Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów w Polsce.
– Wymyśliłem tę akcję rok temu, kiedy nikt nie miał pojęcia ani o tym, że gazety zamieszczą karykatury Mahometa, ani o tym, że muzułmanie tak gwałtownie na to zareagują – tłumaczy Kiernicki. – Więc to nie jest żaden odwet z naszej strony.
Prezes Fundacji św. Benedykta uważa, że publikacja karykatur Mahometa była błędem. – Jestem przeciwny obrażaniu uczuć religijnych bez względu na to, kogo by one nie dotyczyły – podkreśla Kiernicki. Ubolewa, że pamięć o chrześcijańskich męczennikach próbowano wykorzystać politycznie. – To miał być wyraz naszej modlitewnej solidarności z ofiarami religijnych prześladowań – zaznacza. – Nie chodziło nam wcale o eksponowanie prześladowców, ale o pokazanie ofiar, które nie są przecież anonimowe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Zasada, poznański korespondent GN