Siostra Magdalena zatrzymała się na środku niewielkiego pokoju. – W tym pomieszczeniu Ojciec Święty się urodził. Przyszedł na świat 18 maja, między godziną 17.00 a 18.00 – powiedziała.
Siostra Magdalena jest kustoszem muzeum Domu Papieskiego w Wadowicach. Należy do zgromadzenia sióstr nazaretanek. Razem z trzema innymi zakonnicami codziennie sprząta muzeum na błysk. Zdobywają też coraz to nowe eksponaty. Siostry mieszkają dziś w tej samej kamienicy, w której urodził się Karol Wojtyła.
Budynek ma ponad 160 lat. Pierwszym właścicielem, o którym zachowały się wzmianki w dokumentach, był aptekarz Seweryn Kurowski, uczestnik powstania styczniowego z 1863 roku. Sto lat temu kamienicę kupił niejaki Józef Lisko, a w 1911 roku żydowskie małżeństwo Rozalia i Chiel Bałamuthowie.
To właśnie u Bałamuthów mieszkanie na pierwszym piętrze wynajmowali Wojtyłowie. Do dwóch pokojów z kuchnią wprowadzili się w 1919 roku. – Wtedy tu nie było parkietów, jak dzisiaj, ale zwyczajna podłoga z desek pomalowanych na czerwono – wyjaśnia s. Magdalena. Rok później w środkowym pokoju Wojtyłom urodził się syn Karol. Przyszły Papież mieszkał tu przez 19 lat.
Odnaleziony wnuk właściciela
W 1999 roku na rynku w Wadowicach Jan Paweł II wspominał rodzinę Bałamuthów. Nie wiedział jeszcze, co się z nimi stało. I wtedy odezwał się Ron Bałamuth z Nowego Jorku. Okazało się, że jest wnukiem Rozalii i Chiela. Prawie całą jego rodzinę Niemcy zabili w Bełżcu. Wojnę przeżył tylko ojciec Rona, Chaim, który zdołał dotrzeć motocyklem na granicę radziecką. Po wojnie Chaim wyjechał do Izraela.
Od 1999 roku Ron Bałamuth jest właścicielem tej kamienicy. Zachowały się bowiem dokumenty, które potwierdzają prawo własności rodziny Bałamuthów. Nowy właściciel zapowiadał od początku, że w kamienicy powinno mieścić się to muzeum. Teraz jednak chciałby sprzedać budynek za milion dolarów. Kto go kupi? Tadeusz Jakubowicz, prezes gminy żydowskiej z Krakowa, marzy, żeby udało się to grupie amerykańskich Żydów, którzy następnie przekazaliby dom w darze Wadowicom. Byłby to gest wdzięczności dla Papieża, który zrobił najwięcej dla pojednania chrześcijan i żydów. W chwili, w której zamykamy to wydanie „Gościa”, nic pewnego o negocjacjach w sprawie sprzedaży jeszcze nie wiadomo.
Muzeum w wadowickim mieszkaniu Karola Wojtyły mieści się już od 22 lat. Oprócz trzech pomieszczeń, w których dorastał Jan Paweł Wielki, zajmuje jeszcze kolejnych pięć pokojów.
Zegar patrzy do środka
Przez okna zagląda do muzeum sławny zegar słoneczny, który wisi na murze wadowickiej bazyliki. Jest prawie na wyciągnięcie ręki, po drugiej stronie wąskiej uliczki. Wzrok zatrzymuje się na wyrytych na nim literach: „Czas ucieka, wieczność czeka”. To właśnie na niego codziennie patrzył młody Karol Wojtyła. Dzisiaj zegar wygląda tak samo, ale z jedną różnicą: na tarczy, między godzinami IX a X, pojawiła się data: „† 2 kwietnia 2005”. – Ojciec Święty umarł w sobotę, a ten napis nasi strażacy zrobili w poniedziałek – wyjaśnia s. Magdalena.
Teraz siostra kustosz prowadzi dziennikarzy „Gościa” do innego okna, które jest skierowane na wadowicki rynek. – Widzicie tamten budynek, o, tam gdzie teraz bank? Tam wtedy była ta cukiernia, do której Ojciec Święty w młodości chodził z przyjaciółmi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak