Gdy czytasz ten artykuł, Czytelniku, jego treść analizują komputery amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Dlaczego? Bo użyłem w nim słów bomba, zamach, terroryzm i narkotyki. Przede wszystkim jednak słowa Echelon. Później za pośrednictwem sieci artykuł wysłałem do korekty.
Echelon to nazwa oplatającego cały świat systemu wywiadu elektronicznego. Zarządzają nim Amerykanie, ale w „konsorcjum” jest także Wielka Brytania, Kanada, Australia i Nowa Zelandia.
Jak to działa?
Piszemy maile, wysyłamy faksy, rozmawiamy przez telefon czy komunikator internetowy. Każde nasze słowo, każdy znak zamieniany jest na sygnał elektryczny, świetlny (jeżeli transmisja realizowana jest przez światłowody) bądź radiowy (jeżeli rozmawiamy przez telefon albo informacja przekazywana jest przez satelitę). Te sygnały są podsłuchiwane i przechwytywane. Odpowiednie urządzenia (np. tzw. snappery) ten gąszcz informacji „rozplątują” i dzielą na kategorie „mail”, „telefon”, „faks”, itd. Każda z tych kategorii obrabiana jest przez odpowiedni program i „tłumaczona” na język zrozumiały dla komputerów.
Ktoś w Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency – NSA) stwierdza, że chce mieć oko (a właściwie ucho) na wszystko, co na świecie wiąże się z tematem terroryzmu. W systemach komputerowych Echelonu wpisywane są w wielu językach słowa: terroryzm, terroryści, zamach, bomba – w zasadzie wszystko, co może się z tematem wiązać. Gdy przez system przewinie się jakakolwiek wiadomość z kluczowym słowem w treści, „odkładana” jest na osobną półkę. Tam czeka w kolejce, aż odsłucha ją (przeczyta) analityk, który zna odpowiedni język. Po odsłuchaniu to on decyduje, czy sprawa wymaga przekazania wyżej, czy też jest zupełnie nieistotna. Nie ma pewnych danych na ten temat, ale uważa się, że system analizuje około 3 miliardów wiadomości na dobę. Przetworzenie miliona zajmuje mu pół godziny.
Pozostańmy przy temacie terroryzmu. System szuka wszystkiego, co kojarzy się z tym tematem. Wyłowi więc maila przesyłanego między sobą przez członków grup ekstremistycznych, ale także tego, w którym koledzy z pracy żartują z teściowej-terrorystki. Tylko czy fundamentaliści planujący zamachy używają w korespondencji czy w rozmowie telefonicznej słów „terroryzm” lub „bomba”? Wystarczy zastąpić je innymi niegroźnymi słowami i już system ślepnie (właściwie głuchnie). Nie ma danych co do skuteczności systemu Echelon. Można się jednak domyślać, że – przynajmniej jeżeli chodzi o słowa powszechnie używane – jest ona niewielka. System kolekcjonuje zbyt duże ilości informacji. Część z nich da się przeanalizować automatycznie, ale to – z powodu wieloznaczności całkiem sporej części słów czy zwrotów – jest mało wydajne. Jeżeli mają to robić analitycy, potrzeba ich bardzo wielu, w przeciwnym razie wiadomości będą czekały w wielomiesięcznych kolejkach. Część rozmów telefonicznych, jakie prowadzili ze sobą terroryści planujący zamachy na World Trade Center 11 września 2001 roku, była zarejestrowana przez Echelon. Czekała w kolejce, aż przesłucha je analityk znający język arabski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek