Chociaż premier najlepiej zna się na kopaniu piłki, wybrał jednak ping-ponga, żeby całkiem nie nokautować przeciwnika.
Wydawało się, że w dniu podpisania umowy o budowie tarczy antyrakietowej emocje olimpijskie usuną się w cień. Tak pewnie myślała Condoleezza Rice, kiedy leciała do Polski. Cóż za naiwność! Że Polacy żyją sportem nawet w tak podniosłej chwili, jak wiekopomny uścisk polsko-amerykański, pokazali dwaj najbardziej wysportowani politycy: premier Tusk i prezydent Kaczyński. Obaj zawodnicy pojawili się na uroczystości, mimo że podpisy pod umową składane były na niższym szczeblu.
Ale czego się nie robi dla kibiców! I tutaj ukłon w stronę zawodnika Tuska: chociaż najlepiej zna się na kopaniu piłki, wybrał jednak ping-ponga, żeby całkiem nie nokautować przeciwnika. Premier zaserwował pierwszy, jak sama nazwa wskazuje. „Melduję Rzeczpospolitej wykonania zadania” – zapodał piłkę Tusk.
„Melduję wykonanie zadania także poprzedniemu rządowi” – Kaczyński nie stracił piłki. Emocje sportowe sięgnęły zenitu, kiedy premier zastosował mało elegancki w tej dyscyplinie chwyt: „Welcome secretary Rice” – rzucił angielską piłką. Uderzenie poniżej pasa! Zapomniał, że lokalni działacze sportowi kręcą głową z dezaprobatą na takie popisy (nie mylić z PO–PiS-em).
Ale zawodnik Kaczyński, o dziwo, nie podniósł ręki na znak protestu: „Chrrr, chrrr” – kibice wyraźnie słyszeli, że odbicie piłki nastąpiło z nieużywanym od dawna akcentem, również dyskwalifikującym. Tusk nie miał szans na odbicie. Ale nie to jest najsmutniejsze. Najbardziej smuciła twarz Condoleezzy Rice, która przez cały mecz albo uśmiechała się, albo spuszczała znudzoną twarz. Jakby nigdy w życiu nie grała w ping-ponga. Dziwna ta Ameryka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
skoczek