Podobno Polacy, a wśród nich tzw. celebryci, czyli osoby znane z tego, że są znane, coraz chętniej spędzają urlop w Polsce. Mogliby sobie pojechać w daleki świat, ale nie – oni wolą Polskę. Dlaczego?
Przecież nasze morze nie jest ani zbyt ciepłe, ani zbyt czyste. Wysokich gór mamy zaledwie mały skrawek. Zabytków – jeżeli ktoś lubi je oglądać – w porównaniu z takimi np. Włochami mamy tyle, co na lekarstwo. Skąd więc bierze się ta miłość do pozostawania na miejscu? Na trop odpowiedzi może skierować jeden z felietonów G. K. Chestertona opublikowany – co znamienne – sto lat temu.
Napisał w nim, że w przeszłości ludzie podróżowali po świecie dla zobaczenia dzikich ludów czy też barbarzyńskich zjawisk, których nie mieli na miejscu. Ale te czasy minęły. Dzięki postępowi „mody i poglądy ludzi kulturalnych upodobniają się do zwyczajów ludów pierwotnych”.
Po co – przekonuje Chesterton – szukać na Syberii plemion, które żywią się tylko kobylim mlekiem, jeżeli jest całkiem możliwe, że żywienie się takim napojem należy do ostatniego krzyku mody? Po co opisywać tańce skąpo odzianych plemion, kiedy takie stroje przyjęły się w najlepszym towarzystwie? Po co więc jechać w daleki świat, skoro wszystkie dziwactwa mamy na miejscu? Na szczęście zostało jeszcze u nas wielu rozsądnych ludzi, którym tzw. postęp nie odebrał rozumu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny