Co łączy rozpoczynający się właśnie Adwent i konferencję ONZ na temat klimatu, której początek zaplanowano na 1 grudnia w Poznaniu? Koniec świata! Pierwsza część Adwentu przypomina o końcu świata i powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa na ziemię
Na konferencji klimatycznej w pewnym sensie też będzie mowa o końcu świata, spowodowanym globalnym ociepleniem. Właśnie to zjawisko zrobiło w ostatnich kilkunastu latach światową karierę i urosło do rangi największego zagrożenia, które, jak twierdzą ekolodzy, może doprowadzić do zagłady naszej planety. Dzisiaj już małe dzieci wiedzą, że z klimatem ziemi dzieje się coś niedobrego.
Rośnie temperatura powietrza, co powoduje topnienie lodowców i podnoszenie się poziomu oceanów. Podobno za kilka lat najniżej położone tereny zostaną zatopione. A wszystkiemu – zdaniem ekologów – winny jest człowiek, który rozwijając przemysł, emituje do atmosfery ogromne ilości dwutlenku węgla. Wszystko to szyte jest grubymi nićmi.
Poważni naukowcy od lat protestują przeciwko prostemu łączeniu działalności człowieka ze zmianami klimatu. Po szczegóły odsyłam do tekstu Tomasza Teluka (str. 48–49). Jedna informacja mnie zdumiała.
Podobno największym emitentem dwutlenku węgla jest woda. Człowiek odpowiada za 0,25 procent całkowitej emisji. Koniec świata kiedyś nastąpi – to pewne. Ale czy będzie spowodowany globalnym ociepleniem? Jeżeli już czegoś się bać, to grzechu, a nie globalnego ocieplenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny