My to mamy szczęście. Dwoje największych ludzi na świecie to Polacy. Pierwszy to oczywiście Jan Paweł II, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Ale co z tą drugą osobą? Druga urodziła się we wsi Głogowiec, parafia Świnice Warckie, nosiła pospolite imię i nazwisko Helena Kowalska, a dzisiaj znana jest jako święta siostra Faustyna.
Czy nie przesadziłem, zaliczając siostrę Faustynę do najważniejszych postaci XX wieku? Ani trochę. Jej portrety, a jeszcze bardziej obrazy Bożego Miłosierdzia można spotkać w kościołach i domach na całym świecie. Oprócz Jana Pawła II nie ma drugiego Polaka, który byłby na świecie tak znany. Na dodatek kult Bożego Miłosierdzia będzie w przyszłości przybierał na znaczeniu.
Co takiego wielkiego zrobiła siostra Faustyna? Na pozór nic imponującego: zawsze słuchała Pana Boga i miała do Niego pełne zaufanie. Jak się okazuje, nie jest to wcale powszechna cecha. Człowiek ma paskudną skazę, że zwykle wszystko wie lepiej, również lepiej od Pana Boga. Ten kłopot ludzie mają już od grzechu Adama i Ewy. Sami wiedzą lepiej, co jest dla nich dobre. Bogu ufają, ale nie zawsze i nie we wszystkich sprawach. Z Faustyną było inaczej.
Jeżeli Jezus kazał jej namalować obraz – co wydawało się niedorzecznością – tak długo za tym chodziła, aż dopięła swego. Zaufała Jezusowi. Jeżeli Jezus nakazał jej starania o to, by na całym świecie było obchodzone Święto Bożego Miłosierdzia, zaufała, że tak się stanie, choć pomysł wydawał się absurdalny. Zaufać Bogu – zawsze i we wszystkich sprawach – to klucz do wielkości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny