Jedno z niezliczonych praw Murphy’ego głosi, że dobrą decyzję podejmuje się zaraz po wypróbowaniu wszystkich złych. I chyba nie ma drugiej, równie uporczywie stosowanej teorii w naszym kraju.
Zwłaszcza gdy chodzi o ochronę zdrowia. Dzisiaj mało kto przejmuje się masowymi wyjazdami lekarzy i pielęgniarek. W Polsce studia, staże, kolejne szczeble specjalizacji, wiedza, umiejętności czy doświadczenie nie mają najmniejszego znaczenia.
Liczą się układy, bez których trudno się „ustawić”. Albo bezwzględność, która pozwala łapówki traktować jako słuszne wynagrodzenie za odpowiedzialną pracę. A tam wszystko kusi: stawki, wyposażenie szpitali, warunki pracy, relacje z innymi, pozycja społeczna… Przepaść. Nawet jeśli niektórym się nie powiedzie, tych, co chcą spróbować, przybywa. Tylko że to dla nas ich wybór okazuje się niedobry.
Bo niebawem sami zaczniemy rozglądać się za lekarzami („Operacja: Zachód” na stronie 34). Nie inaczej rzecz ma się z dzieleniem pieniędzy na leczenie (rozmowa z prezesem NFZ na stronie 24). Czy zawsze trzeba najpierw skandalu, by wreszcie pójść po rozum do głowy?
Sposób finansowania leczenia raka u chorych po 65. zmieniono dopiero po aferze w mediach. Brakuje pieniędzy – broni się NFZ. Tylko czy to wina chorujących? I dlaczego leczenie ma zależeć od tego, „czy się opłaca”? Z niecierpliwością czekamy na dobry pomysł.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sebastian Musioł, sekretarz redakcji