Teleskop Webba już działa. Jego zwierciadła zostały do siebie idealnie dopasowane, a obrazy próbne, jakie nadesłał, zapierają dech w piersiach. Naukowcy czekali na to kilkanaście lat. Było warto!
Niektóre rzeczy muszą trwać. Czasami na wynik trzeba poczekać. W świecie szybkich mediów to dość rzadkie. Gdy w kosmos wylatuje nowy teleskop, gdy ruszają rewolucyjne badania genetyczne, gdy naukowcy ogłaszają odkrycie leku, który zlikwiduje groźną chorobę, zainteresowanie mediów bywa duże. W komunikatach często jednak brakuje informacji, że to badania wstępne, że to dopiero początek projektu albo że czeka nas jeszcze długi proces sprawdzania. Rewolucję ogłasza się dzisiaj, a tymczasem, nawet jeżeli wszystko dobrze się potoczy, będzie ona miała miejsce dopiero za kilka, może za kilkanaście lat. To nie jest czas przesadnie długi, gdy mówimy o skomplikowanym urządzeniu, całkowicie nowej technologii czy nowej cząsteczce chemicznej, którą trzeba dogłębnie przebadać. Po dużym początkowym zainteresowaniu następuje jednak cisza, a rewolucja zapowiadana przez media (nie naukowców) nie przychodzi. Rozumiem, że nie można podtrzymywać zainteresowania przez długie miesiące czy lata trwania jakiegoś projektu. Nie jesteśmy naukowcami, nie interesują nas niuanse, ale wyniki. Z drugiej jednak strony może częściej powinniśmy uświadamiać sobie i innym, że aby coś dobrze działało, potrzeba czasu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek