Im większe rany, tym trudniej się goją. Po wojnie Ukraina będzie potrzebowała miejsc pojednania. W procesie uzdrawiania może pomóc Boże Miłosierdzie.
Wojna wojną, ale budować trzeba – słyszę od ks. Jarosława Olszewskiego z Żytomierza. Zawsze był zabiegany, ale teraz jego życie nabrało jeszcze większego tempa. Między alarmami bombowymi ogarnia życie duszpasterskie, pomoc charytatywną, wyjazdy uchodźców do Polski, a w międzyczasie próbuje wykańczać wznoszony w tym mieście przez pallotynów kościół Bożego Miłosierdzia. – Najchętniej siadam do konfesjonału i do tego też zachęcam księży. Podczas wojny bardzo wielu ludzi przychodzi do spowiedzi, niektórzy po wielu latach – mówi „Gościowi” pallotyn, który pracuje na Ukrainie od ponad 30 lat. Podziemia przyszłego sanktuarium są bardzo solidne, więc stały się schronem dla mieszkańców miasta. – Paniki nie ma, ale jest wielki strach – mówi ks. Olszewski. – Wielu ludzi jest niewierzących, wielu być może nawet z definicji prawosławnych, bo tak ochrzczonych, ale nigdy w cerkwi nie byli – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska