To dopiero początek wojny. Na granicy ogrom pomocy jest niewyobrażalny.
Pierwszy moment po przekroczeniu progu dworca w Przemyślu: surrealizm. Jakby klatka z historycznego filmu wojennego, coś nierealnego. I tylko szum rozmów, ciche nawoływania, harmider przemieszczających się ludzi, płacz i śmiech dzieci stawiają szybko do pionu. To nie film, to realia trzeciego i czwartego dnia wojny. Wojny, w której wybuch większość tutaj obecnych jeszcze tydzień wcześniej nie wierzyła. Przemyśl i oddalona o kilkanaście kilometrów Medyka to miejsca, gdzie w ciągu kilku pierwszych dni ataku na Ukrainę dotarło najwięcej osób. Tylko tu bowiem granicę można przekroczyć na trzy sposoby: samochodem, pieszo i koleją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska