Prezydent Turcji oferuje mediację w sporze rosyjsko-ukraińskim. Jednak wbrew osobistym ambicjom Recepa Erdoğana przyznać trzeba, że jego możliwości wpływu na Rosję są ograniczone.
Moja wizyta następuje w szczególnym czasie. Chcę jasno zadeklarować, że kontynuujemy wspieranie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, łącznie z Krymem – powiedział 3 lutego podczas wizyty w Kijowie turecki prezydent Recep Erdoğan.
Na przełomie stycznia i lutego wielu zagranicznych przywódców składało wizyty w Kijowie, spotkaniu Erdoğana i Zełenskiego nadano jednak szczególną rangę. Turcja i Ukraina zawarły bowiem umowę o wolnym handlu oraz kilka innych umów bilateralnych (m.in. o współpracy w branży nowoczesnych technologii). Recep Erdoğan zadeklarował też gotowość do mediacji w sporze ukraińsko-rosyjskim. Dla Kijowa ważne było, że w przeciwieństwie np. do prezydenta Francji turecki przywódca najpierw odwiedził ukraińską stolicę. Biorąc pod uwagę ambicje Erdoğana oraz największą wśród przywódców krajów NATO częstotliwość kontaktów z Władimirem Putinem, propozycja wydaje się obiecująca. Z drugiej jednak strony ostatnie miesiące pokazują, że wbrew mocarstwowej retoryce Turcji jej możliwości wpływu na Rosję są ograniczone, a pozycja negocjacyjna słaba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko