Na tradycyjne pytanie adresowane do nastolatków: „Kim chciałbyś zostać w przyszłości?” pojawiła się w ostatnich latach nowa odpowiedź: „youtuberem”. Albo „influencerką”. Trudno wskazać branżę rozwijającą się dynamiczniej, zaś pandemia okazała się dla niej niesamowitym dopalaczem. W 2021 roku najpopularniejsza w sieci platforma wypłaciła polskim twórcom prezentującym siebie (a przy okazji różne towary i usługi) aż 63 mln zł, czyli o 50 proc. więcej niż w 2020 roku.
Marzenia o karierze w sieci są zrozumiałe. Nie chodzi tylko o popularność i pieniądze. Bycie youtuberem daje niezależność, wolność i możliwość spełniania się w swojej ulubionej dziedzinie. Wiara, nauka, moda, technika, sport, polityka – dzięki narzędziom internetowym można tu spróbować swych sił z pominięciem standardowej drogi kariery. Do otwarcia kanału nie potrzeba dyplomu, nikt nie sprawdza CV, wiedzy ani dykcji (a szkoda). Konkurencja jest więc ogromna, ale – o dziwo – popyt też. Profesjonalne szacunki mówią o 40 tys. kanałów na YT… przynoszących już konkretne zyski. By zacząć zarabiać na wrzucanych do sieci filmach, twórca musi mieć co najmniej tysiąc subskrypcji i 4 tys. godzin czasu oglądania w ciągu następujących po sobie 12 miesięcy – takie są wymagania YouTube. Czy można z tego wyżyć? Chyba tak, skoro najwięcej badanych youtuberów deklaruje wypłaty na poziomie 1000–5000 zł, ale poważnie rośnie grupa zarabiających i 9 tys. zł miesięcznie.
Czy mogą zatem dziwić tytuły prasowe: „Rząd bierze się za YouTube” albo „KRRiT liczy gwiazdy w sieci”? Prawo zostało daleko w tyle za rozwojem rynku mediów, fiskus nie ma wciąż wypracowanego pomysłu, jak strzyc to złote runo. Za to branża jest już nieźle zorganizowana, więc podnosi alarm, że chcą jej się dobrać do skóry. Mamy dziś wysyp tekstów o tym, że wielu youtuberów „nie będzie stać”, że „zamilknie”, że „znów tłumi się oddolną inicjatywę”. No i oczywiście – wolność słowa! Obowiązek rejestracji – o którym przypomniała KRRiT – dotyczy wyłącznie tych, którzy traktują swój kanał zarobkowo. Jest to bowiem działalność gospodarcza, jak każda inna, tyle że bardziej od innych rentowna. Za kilka lat prawdopodobnie całkowicie zdominuje ona rynek VOD. Już w 2021 roku łączny czas oglądania wszystkich filmów zamieszczonych w serwisie YT wyniósł… ponad 97 tys. lat. Tej fali nie zatrzyma ani rząd, ani Krajowa Rada. Nie znaczy to wcale, że idą czasy pełnej wolności i swobody twórczej. Może w dziedzinie mody i urody, ale nie wartości czy idei. YouTube zaprowadza tu własne porządki. 4 lutego Rafał Ziemkiewicz poinformował swoich widzów, że jego wideoblog został zawieszony. Na tydzień. Pod spodem komentarz: „Mój zablokowany od tygodnia. Żadnej podpowiedzi, 3 lata pracy, 31 tys. subskrybentów. Pstryk i nie ma”. W marzeniach o karierze youtubera należy zatem wziąć pod uwagę i takie sytuacje. •
Piotr Legutko