Odkryto geny, które odpowiadają za poważny przebieg COVID-19. Badania prowadzono w Białymstoku, a o ich wynikach pisali i mówili nie tylko dziennikarze i naukowcy, ale także politycy. Czy słusznie wskazywano, że zrobiono „istotny krok do wygrania z pandemią”?
Genetyka jest fascynującą nauką. Jest niczym próba odczytania bardzo skomplikowanych hieroglifów. Nawet jeżeli znamy ich „alfabet”, niekoniecznie potrafimy zrozumieć znaczenie całych „słów”. Co gorsza, historia opisywana hieroglifami nie jest pisana chronologicznie, a te same znaczki w różnych konstelacjach zyskują różne znaczenia. Nie wiemy też, gdzie zaczynają się „wyrazy” i „zdania”. Na dodatek gdy jakiś wątek opowieści nagle się urywa, nie wiadomo, gdzie szukać dalszego ciągu. Mało tego, pomiędzy „wyrazy” i „zdania” opisujące jedną historię wstawione są fragmenty zupełnie innych opowieści. Nie wiadomo, skąd się tam wzięły, nie wiadomo, gdzie mają początek i gdzie koniec. Nawet gdybyśmy potrafili te genetyczne hieroglify odczytać, nigdy tak do końca nie mielibyśmy pewności, co czytamy. Czy trzeba dalej przekonywać, że czytanie tak napisanej „książki” musi być fascynujące?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek