Najlepsze, co może nam dać Kościół: Msza. Częsta Msza.
Jestem księdzem prawie 43 lata. Głównym polem mojej aktywności nie jest ani nauka, ani poezja, ani dziennikarstwo, ale duszpasterstwo. To „frontowe”: udzielanie sakramentów, homilie, rekolekcje, dni skupienia, kierownictwo duchowe. I to „specjalistyczne”: jestem profesorem, poetą i dziennikarzem jako duszpasterz, oto centrum i cel, sens wszelkiej mojej aktywności. Piszę to nie po to, aby mówić o sobie, ale by – teraz, po tym koniecznym wstępie – powiedzieć rzecz najważniejszą dla tego tekstu.
Otóż, z perspektywy tych 43 lat duszpasterzowania, jestem najgłębiej przekonany, że najskuteczniejszą formą (sposobem, drogą itp.) formacji, to znaczy związania życia, serca i rozumu z Bogiem, ścisłej wspólnoty z Chrystusem, poddania życia Duchowi, jest codzienna Eucharystia. A dokładniej: staranie – szczere, cierpliwe, waleczne, ale też pokorne – o to, by każdego dnia uczestniczyć we Mszy Świętej. „Staranie”, bo, jak wszyscy wiemy, życie bywa skomplikowane i nieobliczalne, a codzienna obecność na Mszy może być niemożliwa albo bardzo, bardzo trudna, albo i sam Bóg będzie chciał, byśmy byli w innym miejscu i w innej sprawie niż danego dnia w kościele. Jasne.
To ciągle w Polsce nie wymaga heroizmu. Pomimo haseł typu „dym w kościołach” i „musimy was opiłować” udział w Mszy w Polsce póki co nie grozi męczeństwem. Pomimo wyraźnego kryzysu powołań ciągle mamy księży i kościoły na wyciągnięcie ręki. Najważniejszy jest tu ten konkretny egzystencjalnie, prawdziwy, wewnętrzny, mocny ruch serca, woli, organizacji materii codzienności: jak tylko się da – także za jakąś, może niemałą, cenę – chcę uczestniczyć w Mszy, chcę, by każdego dnia wsiąkała we mnie Jego Krew, by wpływała do moich żył i ustawiała tętno mojego życia, by mnie karmiło Jego Ciało, by uczyło mnie myśleć, rozumieć i decydować Jego Słowo. Bym się w Niego przemieniał.
To sama esencja katolicyzmu, najlepsze, co może nam dać Kościół: Msza. Częsta Msza. Liczy się samo nachylenie życia w tę stronę, ku temu pragnieniu. Leczy ono wszystkie rany i strupy życia, przemienia życie i los w przestrzeń, gdzie swobodnie jest działać Bogu, przemieniać nas łaską.
Eucharystia jest bowiem przemieniającym rzeczywistość ciągiem przemian. Pomyślmy: akt przemocy, nienawiści i mordu zostaje tu przemieniony w akt dobrowolnej ofiary, dania siebie, miłości. Zabite, torturowane i oszpecone, śmiertelne ciało zostaje przemienione w zmartwychwstałe, żywe i życie dające. Chleb i wino – w Ciało i Krew. My – w jedno ciało z Nim, a przez to i w jedno ciało ze sobą wzajemnie. Przemiana ta sięga kosmosu i całej rzeczywistości: zranione grzechem i śmiercią stworzenie w Nowe Stworzenie, w Nowe Miasto, w żyjący Dom Boga.
I w tej serii eucharystycznych przemian dochodzi do przemiany mnie: przywykam do Boga, oswajam się z Nim, daję Mu coraz więcej pola we mnie. To jest przemiana kluczowa dla mnie, a dla mojego zbawienia – fundamentalna.
Oto wielka tajemnica wiary.
Eucharystia jest więc źródłem dogłębnych, najważniejszych przemian człowieka i świata. Nie istnieje Msza bezużyteczna. Bóg jest i jest Bogiem. Interweniuje, zmienia, Jego moc i Słowo przemieniają ziemię i serca, sprawiają, że system szatana trzeszczy w posadach, drży pod wpływem zakłóceń, którymi są nasze codzienne Msze. Nie traćmy ufnej pewności: nasze przylgnięcie do Mszy będzie miało moc przemiany w niebyt i nicość tych rzekomo absolutnie triumfujących ideologii odrzucających Boga. Tak było już wielokrotnie w historii. Tak będzie i w najdramatyczniejszych sprawach współczesności. Słyszę – jako duszpasterz z uchem przyłożonym do ziemi – o co modli się wielu, a którą to intencję w czasie okołoświątecznym sformułował dobitnie Piotr Semka: „Odważnych biskupów i księży daj nam, Panie Boże”. Przemieni nas, da łaskę odwagi, trzeba o to prosić wiernie i ufnie podczas mszalnego Przemienienia. Opowiadała mi znajoma babcia, szlochając, o trzech wnuczkach, które, jak się eufemistycznie wyraziła, „porwał świat”. Mówiła: odmawiam często dziesiątkę „któregoś Ty, o Panno, w kościele znalazła”, wierząc, że obie tam pewnego dnia znajdziemy moje wnuczki.
Niech to będzie też modlitwa za nas wszystkich, aby w tym roku każdą i każdego z nas Najświętsza Panna znajdywała w kościele. Na Eucharystii.•
ks. Jeerzy Szymik