Myśl wyrachowana: Religia żydowska jest skarbnicą, lepiej ze skarbu czerpać niż negować jego wartość.
Parę lat temu stałem na szczycie góry Tabor, spoglądając na krajobraz Galilei. Towarzyszący nam franciszkanin objaśniał, co widzimy. – Tu, w tej dolinie, Gedeon pokonał Madianitów – wskazał palcem podnóże góry. – Tam, po lewej, są wzgórza Gilboa, gdzie polegli Saul i jego synowie w bitwie z Filistynami, a tam w głębi Megiddo, miejsce wielu bitew… – opowiadał. Słuchałem tego łapczywie, a w mojej świadomości historia Żydów wyjątkowo mocno nakładała się na świadectwa Ewangelii i późniejszą historię chrześcijan. Spoglądałem ze wzruszeniem na Nain, gdzie Pan Jezus wskrzesił syna wdowy, na osnute mgiełką pasmo Karmelu, które na zawsze splotło się z postacią Eliasza, a w wiekach średnich stało się kolebką zakonu karmelitańskiego. Patrzyłem na majaczący po prawej ośnieżony masyw góry Hermon. „Jest to jak rosa Hermonu, która spada na górę Syjon” – plątał mi się po głowie fragment psalmu. Drżałem z emocji: wszystko to oglądał kiedyś Syn Boży w ludzkiej naturze. W Nim jest centrum historii, a szczególnie dziejów Izraela i Kościoła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak