Prawdziwa wspólnota to więź z tymi, których zastajemy, i z tymi, którzy potem przyjdą.
Szukając autentycznego ducha pierwotnego Kościoła, najlepiej sięgnąć nie do współczesnych, zideologizowanych wyobrażeń na ten temat, ale do tego ogniwa Tradycji, które najlepiej go przekazało, do ruchu monastycznego. Kształtował się on jeszcze w czasach prześladowań, gdy jednak chrześcijaństwo – stając się coraz liczniejsze – coraz bardziej powszedniało. Sposobem na zachowanie maksymalizmu pierwszych gmin stawały się właśnie wspólnoty mnisze. Wbrew potocznym wyobrażeniom były ruchem świeckich chrześcijan, pragnących pełniejszego życia Ewangelią.
Kościół pierwotny często przeciwstawia się dziś rzymskiemu otoczeniu, w którym się rozwinął, i „konstantyńskiemu” chrześcijaństwu późniejszych wieków średnich. Jednak tam, gdzie nowoczesność dzieli, tradycja monastyczna w jedną całość łączy dziedzictwo rzymskie, pierwszych chrześcijan, cywilizację chrześcijańską. Praktyczną realizację tej harmonii pokazuje „Prosta droga. Notatki do Reguły Świętego Ojca Benedykta”, spisane i niedawno wydane przez Pawła Milcarka. Książka ta przybliża nam Regułę jako szkołę życia wspólnego, ale nie chodzi tu o wspólnotę, której szukamy jedynie dla uczuciowej wzajemności. Wspólnota Reguły oparta jest na stabilitas loci, stałości miejsca i więzi z tymi, których tam się zastaje i którzy potem przyjdą. Nie chodzi więc o wspólnotę osobistej satysfakcji, ale o społeczność niezbędną dla życia, w tym wypadku – życia wiary. Święty Benedykt napisał swą Regułę nie dla anachoretów, radykalnych pustelników, ale dla chrześcijan świadomych, że szukając Boga, potrzebują pomocy braci. A że bracia też potrzebują nas, wszyscy jesteśmy potrzebni wspólnocie, dzięki której każdy tę pomoc otrzymuje. Reguła uczy, jak ją zachowywać we wspólnej służbie Bogu.
„Prosta droga” idzie przez cały tekst Reguły, w rytm jej powtarzanej w benedyktyńskich klasztorach czteromiesięcznej lektury. Nie mija żadnego fragmentu, choć są wśród nich łatwiejsze, uderzające uniwersalną mądrością, i trudniejsze, bo na pozór „techniczne”, przystające jedynie do życia w klasztorze, dotyczące organizacji nabożeństw, pracy czy kuchni. „Prosta droga” oświetla je wszystkie, pokazując wspólnotową funkcję każdego z tych elementów, często sugerując (ale z umiarem, nie natrętnie) jego analogie z życiem rodzinnym, zawodowym, społecznym. W tym sensie komentarz ten jest czymś więcej niż książką codziennych rozważań. Konkluzją jego medytacji nie są sugestywne duchowe i moralne rady na każdą okazję indywidualnego życia. Jest raczej wprowadzeniem do lektury Reguły, propozycją sposobu jej rozważania i zachętą, żeby do niej stale powracać. Nie tyle dla rozwiązywania prywatnych problemów (choć i to się może zdarzyć), ile raczej dla kształtowania postawy życiowej, ducha służby, sprawiedliwości i solidarności, dla benedyktyńskiego nawrócenia, co samo w sobie niesie rozwiązanie wielu naszych aktualnych spraw. Choćby – żeby wskazać to, co łączy, a często wszystkich w Rzeczypospolitej również boli – sposobu rozumienia władzy.
Gdy mówię o benedyktyńskim nawróceniu, mam na myśli nawrócenie według Reguły, a nie na Regułę. Chodzi, po pierwsze, o sposób szukania Boga, po śladach ojca Benedykta, który dla wielu był nauczycielem wiary; po drugie, po śladach naszych przodków, których benedyktyni ewangelizowali. Benedyktyni są przecież u początków chrystianizacji północnej Europy. Nawracając książąt – uczyli ich sprawiedliwości. Pisali kroniki ich domów i państw, ucząc chrześcijańskiego odczytywania (i kształtowania) historii. Pomagali nowo nawróconym prowadzić chrześcijańskie życie rodzinne, które potem owocowało przykładami świętości, stanowiącymi żywy wzór i natchnienie dla współczesnych. Wokół swych klasztorów kształtowali pobożność rodzących się narodów. Lektura Reguły według „Prostej drogi” to szansa na powrót do źródeł naszej cywilizacji. Na odnalezienie ducha zapisanego na kartach kronik Gala i Kadłubka, bo „Polska benedyktyńska, która była na początku”, później znalazła się u nas „gdzieś obok myślenia tych, którzy tworzyli główny nurt kultury, opinii umysłowej”. Chodzi więc o rzeczy najważniejsze, o szukanie Boga przez każdego z nas i o katolicką przyszłość Polski, za którą każdy z nas we wspólnocie narodu odpowiada.•
Marek Jurek