Na początku 2022 roku nie życzmy sobie „zdrowia, szczęścia, pomyślności” i innych rajów na ziemi. W kolejnym roku życzmy sobie… daru łez. Bez przepłakania starych-nowych grzechów, podziałów, konfliktów i wojen nic się nie zmieni w rodzinach, państwie, Kościele, na świecie.
To nie będzie tekst o rozdrapywaniu ran. Nie będzie też o rozpaczy. Ani o żadnych ckliwych wzruszeniach i tanim sentymentalizmie. Nie będzie o „dziejowej konieczności” użalania się nad stanem polskiej polityki, Kościoła i świata. To raczej skromny noworoczny koncert życzeń, z których największym jest dar autentycznych łez. Niekoniecznie widocznych. Ale na pewno takich, które poruszą wewnątrz płaczących wszystko. Łez, po których staje się nowe i bez których nowe stać się nie może. Ani w Kościele, ani w polityce, ani w życiu rodzinnym i osobistym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina