Odkąd świadomie uczestniczę w życiu Kościoła, słyszę o budzeniu śpiącego olbrzyma laikatu.
Rok temu zastanawiałem się, jakie byłyby moje oczekiwania wobec Kościoła, gdybym w Nowym Roku obudził się jako osoba świecka. Część z moich czytelników nie od razu zrozumiała, że jest to tylko pewna figura stylistyczna, i przekonywała mnie, żebym nie opuszczał zakonu. W tym roku zaprząta moją głowę inna kwestia. Jakie byłyby moje oczekiwania wobec świeckich, gdybym obudził się jako proboszcz średniej wielkości parafii w mieście powiatowym.
Jesteśmy w trakcie pierwszej fazy synodu o synodalności. Już teraz można zauważyć, że niektóre najbardziej aktywne grupy synodalne pragną większego udziału świeckich w podejmowaniu decyzji w Kościele. Odkąd świadomie uczestniczę w życiu Kościoła, słyszę o budzeniu śpiącego olbrzyma laikatu. Mam jednak wrażenie, że olbrzym ciągle śpi. Problem nie tkwi w tym, że nie potrafimy go obudzić, ale że budzimy go do czegoś innego, niż jest powołany, więc bardzo szybko kładzie się spać z powrotem. Powołaniem świeckich nie jest przecież przykościelny aktywizm, a nawet wszelka służba Kościołowi w bardzo ograniczonym zakresie daje możliwość rozwoju powołania laikatu.
Protestancki teolog Walter Nigg opisał w jednej ze swoich książek podobne doświadczenie swojej wspólnoty kościelnej: „Opracowany w najlepszej wierze program duszpasterski przywodzi, niestety, często na myśl fatalną analogię do programu rozrywkowego i degraduje proboszcza do roli mistrza ceremonii. Te wielorakie kościelne imprezy uruchamiają parafialno-administracyjne urzędowanie, które wkrótce zostawia gorzki smak chybionych wysiłków, nie mówiąc już o konkurencyjnym działaniu mass mediów, które potrafią zniweczyć wszelkie usiłowania, zanim zdołano jeszcze je podjąć”. Gdybym w nowym roku obudził się jako proboszcz, to na pewno nie chciałbym być mistrzem ceremonii. Pragnąłbym, aby moi parafianie angażowali się w służbę Kościołowi, ale przede wszystkim, aby budowali Kościół domowy. Wszelkie zaangażowanie w Kościół musi wynikać z życia uczciwą relacją z Bogiem, którą buduje się w zaciszu swojego domu. •
o. Wojciech Surówka OP