Mojżesz przyszedł na świat w czasie ogromnych zawirowań, a brutalny, jednoznaczny rozkaz faraona: „Zabić niemowlęta płci męskiej!” sprawił, że przyszły wybawca Izraela ocalał jedynie cudem. Jakże podobne były okoliczności narodzin „nowego Mojżesza”: narodzonego w Betlejem Mesjasza!
Wiele ich łączyło. Obu po urodzeniu zagrażał morderczy despota. Mały Jeszua udał się na przymusowe „wakacje” do kraju piramid, wypełniając tym samym słowa proroctwa: „Z Egiptu wezwałem Syna mego”. Obaj byli odrzuceni przez swoich (Mojżesz mieszkał na ziemi Madianitów), pościli przez 40 dni i nocy i ogłosili „prawo” na górze. – Imię Herod znaczy: trząść się ze strachu, drżeć, dostawać gęsiej skórki z lęku – opowiada saletyn ks. Bohdan Dutko. – Ten człowiek czuł się przez cały czas zagrożony. Był kłębkiem nerwów.
Historycy nie mają wątpliwości: był tyranem, a jego rządy były niezwykle krwawe. Węsząc spisek nawet wśród najbliższych, zamordował m.in. pierworodnego syna Antypatera, jedną ze swoich żon oraz jej synów, brata i matkę (wydał ją na śmierć głodową w więzieniu). Wcześniej wymordował panującą przed nim rodzinę królewską. Opisujący wizytę mędrców ze Wschodu Mateusz pokazuje go jako władcę… drżącego ze strachu przed niemowlętami. Gdy wędrowcy zapytali: „»Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski?« król Herod przeraził się”.
Ten paniczny lęk przed zapowiadanym przez proroków niemowlęciem („Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu”) był źródłem dramatu i doprowadził do potwornej rzezi. „Herod posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch” (Mt 2,16). Ilu ich było? Przyjmując, że w Betlejem żyło około tysiąca osób, chłopców do drugiego roku życia mogło być około pięćdziesięciu. Choć nie oddali świadomie życia za Chrystusa, zginęli z Jego powodu. Dzięki temu zyskali koronę męczeństwa, a św. Augustyn nazwał ich „flores martyrum” – „kwiatami” czy „pierwiosnkami męczeństwa”. Kult Młodzianków znany był już w II wieku.
Ich wspomnienie jest pewnego rodzaju zgrzytem burzącym sielsko-anielski klimat świętowania Bożego Narodzenia. Wybudza z letargu, uwiera. Tuż po pełnych ciepła radosnych czytaniach Kościół wspomina dramatyczne kamienowanie Szczepana, a dwa dni później morderstwo dzieci. Jak dosłownie brzmi w tym kontekście skarga Jeremiasza: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma” (Jr 31,15). Msza w święto Świętych Młodzianków przypomina liturgie wielkopostne: nie usłyszymy radosnych śpiewów, a czerwony kolor szat jest symbolem męczeństwa.
„Koniec Heroda był straszny” – pisał w komentarzu św. Bernard. „Okropna choroba, która jak piekielny ogień paliła jego wnętrzności, zapowiadała mu rychły koniec. Im więcej jadł i pił, tym piekielniejsze czuł bóle. Okropnie dokuczały mu wyrzuty sumienia. Leżał jak nędzny Łazarz, opuszczony i znienawidzony przez wszystkich, żywy obraz potępienia”.
Marcin Jakimowicz