Oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży są przepełnione, większość odsyła pacjentów do domów - wynika z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej".
"Zapytaliśmy placówki w Warszawie, Toruniu, Krakowie, Gdańsku, Lublinie, ilu mogą przyjąć pacjentów. Odpowiedź była jedna: żadnego. Większość ośrodków jest obłożona ponad stan (np. szpital w Józefowie leczy okresowo do 50 osób, a miejsc ma 22)" - pisze we wtorkowym wydaniu "DGP".
Jak dodaje, placówki odmawiają, mimo że codziennie zgłasza się po kilkoro pacjentów potrzebujących pomocy. Gazeta wskazuje, że główne powody to myśli lub próby samobójcze. Tylko w trzech kwartałach tego roku - czytamy - na swoje życie próbowało się targnąć ponad 1 tys. dzieci do 18. roku życia - to więcej niż w 2020 r. i w przedpandemicznym 2019 r. "Rośnie także liczba skutecznych prób. Do września 92 zakończyły się śmiercią" - podaje gazeta.
"Konieczność odroczenia przyjęcia stanowi bezpośrednie zagrożenie życia, powoduje frustrację lekarzy, dylematy etyczne oraz obawy o konsekwencje prawne" - alarmuje, cytowany przez dziennik, dr n. med. Mirosław Dąbkowski, psychiatra z Torunia.
Gazeta podkreśla, że wymusza to też szybsze wypisywanie chorych, nawet przed uzyskaniem zadowalającej poprawy, bo miejsc potrzebują następni. W kolejce - jak czytamy - czeka się przez kilka miesięcy.
Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na pytania "DGP" deklaruje, że zna trudną sytuację w psychiatrii dziecięcej, a jej poprawę traktuje priorytetowo. Gazeta przypomina, że resort przygotował projekt Programu wsparcia oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży na lata 2022-2023, na który ma zostać przeznaczone 80 mln zł. MZ podkreśla też, że wzmocnienie pomocy ambulatoryjnej - co jest głównym celem realizowanej reformy psychiatrii - pozwoli odciążyć szpitale.