Nadanie zapowiadanemu Mesjaszowi rysu „ojcowskiego” w pełni oddaje zasadniczy charakter posłannictwa Jezusa Chrystusa.
Czekam na Ciebie… Odwieczny Ojcze – to modlitwa, która sama w sobie jest wyznaniem wiary. Owszem, każda modlitwa stanowi takie wyznanie, w tej jednak znajduje się odniesienie do podstawowej prawdy naszej wiary: Bóg jest jeden w trzech Osobach. Zapowiedź zapisana w proroctwie Izajasza odnosi się – tak ją interpretuje Kościół – do obiecanego Mesjasza, Jezusa Chrystusa. Nadanie Mu rysu ojcowskiego w pełni oddaje zasadniczy charakter Jego posłania. „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”; „Moim pokarmem jest pełnić wolę Ojca mojego”; „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym wszystkim, co należy do mojego Ojca?”.
Ojcowska więź
Izajasz zapowiadający narodziny królewskiego potomka jako trzecie z jego imion zapisał dosłownie: „Ojciec na Wieki”. Tytuł to zaskakujący, biorąc pod uwagę, że wedle izraelskiego pojmowania ojcem był Bóg, a król był synem (por. np. Ps 2,7). Poza tym do tego momentu proroctwo Izajasza mówi o narodzeniu „dziecka”, „syna”. Odwieczny charakter tego ojcostwa kieruje uwagę na ponadczasowy charakter Jego panowania. Nie to jest jednak najważniejsze – bardziej bowiem należy mieć na względzie ojcowską więź. To ona stanowiła sedno królewskiego urzędu w Izraelu: zadaniem króla jest „ojcować” narodowi, żywić, ubierać, troszczyć się, wychowywać.
Bóg jest naszym ojcem. Nie bez powodu poproszony przez uczniów Jezus uczy ich modlić się „Ojcze nasz”. Nie jest to jedyna modlitwa, którą podyktował ludziom, zaczynająca się od słowa „Ojcze”. Dwa tysiące lat po swoim wniebowstąpieniu, w tragicznych dniach historii ludzkości, zrobił to samo, objawiając się świętej Faustynie. Nie bez przyczyny, bo dzieje ludzkich wojen i cierpienia niewinnych nie są – jak powtarza wielu – dziejami Bożej nieobecności, Bożego milczenia. Wręcz przeciwnie.
Ostrzeżona ludzkość
Dwie wielkie wojny światowe przyniosły ludziom niewyobrażalny dotąd ogrom cierpienia. Nikt nigdy i nigdzie wcześniej nie zrealizował tak diabolicznych scenariuszy, pisanych chyba gdzieś w otchłani piekła. Obydwa te scenariusze łączą dwa elementy. Po pierwsze, rozpoczęły się od pociągających masy ideologii totalitarnych: komunizmu i faszyzmu. Po drugie, zarówno przed zakończeniem pierwszej, jak i przed rozpoczęciem drugiej Bóg wysyłał ludziom ostrzeżenia, jasne komunikaty, przez objawienia. 13 maja 1917 roku w rozmowie z Łucją Matka Boża poprosiła, aby trójka wizjonerów codziennie odmawiała Różaniec – „abyście uprosili pokój dla świata i koniec wojny”. 13 września 1935 roku w rozmowie z siostrą Faustyną Kowalską Pan Jezus podyktował jej modlitwę, nazwaną potem Koronką do Miłosierdzia Bożego. W trakcie wizji anioła gniewu Bożego, mającego karać grzeszną ludzkość, powtarzając słowa koronki, zdołała powstrzymać karzącą dłoń. Różaniec i koronka mają ze sobą wiele wspólnego, przede wszystkim to, że są w pewnym sensie formą modlitwy prostoty. Obydwie – według zapewnień objawiających się ludziom Jezusa i Maryi – mają ogromny potencjał.
ks. Adam Pawlaszczyk