Jak to możliwe, by mając tyle odgórnych wskazówek, nie rozpoznać Mesjasza? Przecież Jego przyjście zapowiadało kilkaset proroctw.
Zgubiliśmy się w Puszczy Augustowskiej. Zapadł zmrok, ciemność była gęsta jak smoła. Nie mieliśmy latarek, a były to czasy, gdy słowo „komórka” kojarzyło się jedynie z przeznaczeniem gospodarczym. Długo krążyliśmy po lesie, nie mogąc znaleźć drogi na Strękowiznę czy Bliznę. W końcu ujrzeliśmy sunący po leśnej drodze w okolicach jeziora Kalety wóz. Rolnik, który z niego zeskoczył, zaświecił latarkę. Efekt tej czynności pamiętam do dzisiaj. Stanęliśmy porażeni, oślepieni, nie widząc żadnych konturów. Może ze względu na to doświadczenie mogę sobie wyobrazić, co poeta miał na myśli, pisząc o „narodzie kroczącym w ciemności”, który „ujrzał światłość wielką”? (Iz 9,1).
Czy możemy się dziwić, że ludzie, znający kilkaset proroctw dotyczących Mesjasza, gdy stanęli wobec „wielkiej światłości”, pozostali oślepieni? A przecież przychodząc jako bezbronne niemowlę, zrobił wszystko, by nie porazić ich swą wszechmocą i pokornie stanąć na końcu kolejki („Jestem Pierwszy i Ostatni”).
Zejdź na ziemię!
„Tato, a może, by tak zbawić świat?” – zaczepia Ojca Jezus. „Zejdź na ziemię, Synu!” – słyszy.
Ta zabawna gra słów jest kwintesencją prawdy o wcieleniu. Bóg ubrał się w bezbronność, niemowlęcość, kruchość, by nie porazić nas swym blaskiem. Nie chciał nas stłamsić, zdusić, przytłoczyć majestatem. Wybrał delikatność. Ale i tak blask bijący z Niemowlęcia był ogromny. Wielu zbitych z tropu nie rozpoznało „czasu swego nawiedzenia”. Wielu, nie wszyscy! Zżymam się, gdy słyszę, że Żydzi nie przyjęli Mesjasza. Przepraszam bardzo, a kto Go przyjął?
– W pierwszym wieku w Jerozolimie było 50 tys. Żydów, gotowych oddać za Jezusa życie. Paweł, Żyd z krwi i kości, pisze o „części”, która Go odrzuciła – opowiada Kazimierz Barczuk, od lat pracujący z Żydami ocalałymi z Holocaustu. – Byłem kiedyś w jednym amerykańskim kościele na przedstawieniu „Pasja”. Mój kolega, widząc rozmowę Jezusa z Sanhedrynem, rzucił: „Nawet Żydów tu mają!”. Uśmiechnąłem się: „Przecież to są wszystko Żydzi!”. Tam nie było nikogo innego. (śmiech) Poza Piłatem i rzymskimi żołnierzami – sami Żydzi!
Puzzle idealnie pasują
Nawet samo wymienienie wszystkich wypełnionych w Jezusie proroctw biblijnych wyglądałoby jak biblioteczny katalog. Już na przełomie VII i VI wieku przed Chr. prorok Daniel opisywał w wizji nadejście Syna Człowieczego. Przewidział, że zostanie On zgładzony, a wydarzenie to będzie miało miejsce przed powtórnym zniszczeniem Jerozolimy. Siedemset lat przed narodzinami małego Jeszki Micheasz ustalił namiary GPS: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu”.
W V wieku przed Chr. prorok Zachariasz oznajmił, że Mesjasz zostanie zdradzony za cenę niewolnika („I odważyli trzydzieści srebrników”), a pieniądze te zostaną użyte do kupna pola cmentarnego dla ubogich. Wypełnienie tego proroctwa opisuje Mateusz Ewangelista (27,10).
Prorocy zapowiadali sposób śmierci Mesjasza około 400 lat przed „wynalezieniem” ukrzyżowania („Przebodli ręce i nogi moje”). Zresztą cały Psalm 22 jest jednym wielkim mesjańskim proroctwem, w którym doszukamy się nawet krzyku rozpiętego między niebem z ziemią Skazańca: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”.
W dziesiątym rozdziale księgi Daniela znajdziemy oszacowaną datę śmierci Mesjasza. W Psalmie 34 czytamy nie tylko o tym, że Jego ciało będzie przekłute, a ani jedna z kości „nie ulegnie złamaniu”, lecz także o pozornie nieznaczących detalach: „moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię”. Czy te detale naprawdę nie mają znaczenia?
Zapowiada Go nawet osioł
W znakomitej książce „Jezus z Nazaretu” Benedykt XVI wydobywa nawet pozornie nieznaczące proroctwa, zapowiadające Mesjasza. Puzzle zaczynają do siebie pasować.
„Dzisiejszemu czytelnikowi może to się wydać pozbawione znaczenia, jednak dla współczesnych Jezusowi Żydów wydarzenia te są pełne tajemniczych odniesień” – pisze Ratzinger. „We wszystkim tym obecny jest motyw królestwa i związanych z nim obietnic. Jezus przypisuje sobie znane całej starożytności prawo rekwirowania środków transportu. Na królewskie uprawnienia wskazuje także to, że jest tu mowa o ośle, którego nikt jeszcze nie dosiadał. Można tu dosłyszeć odniesienia do słów Starego Testamentu, zwłaszcza do Księgi Rodzaju, gdzie jest mowa o błogosławieństwie Jakuba, w którym Judzie jest przyobiecane berło, laska wodzowska, która nie zostanie zabrana spośród jego kolan, »aż przyjdzie ten, do którego ono należy«. Powiedziane jest o nim, że przywiąże swe oślę do krzewu winnego (Rdz 49,11). Przywiązany osiołek wskazuje zatem na Przychodzącego, który »zdobędzie posłuch u narodów«. Jeszcze większe znaczenie mają słowa Zachariasza: »Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy«. To król, który łamie łuki wojenne, król pokoju i prostoty, król ubogich. Po przyprowadzeniu osła do Jezusa wydarza się coś nieoczekiwanego: uczniowie zarzucają na osła swe płaszcze. Łukasz pisze: »Wsadzili na nie Jezusa« (Łk 19,35). Te same słowa znajdują się w Pierwszej Księdze Królewskiej w opisie wyniesienia Salomona na tron jego ojca Dawida!” – czytamy.
Na pamięć znamy przywoływane w czasie Adwentu profetyczne zapowiedzi: „Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7,14) czy dwa rozdziały później: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza” (Iz 9,5).
Znamy przejmujący do szpiku kości 53 rozdział Księgi Izajasza, opisujący cierpiącego Sługę Jahwe. „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści”. Nie potrafię czytać go bez wzruszenia. Tak wykracza poza religijne schematy, jest skandaliczny, nie dziwię się więc, iż rozpoczyna się od pytania: „Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli?”
Jezus umiera w chwili, gdy w świątyni wiesza się na hakach za tylne nogi baranki, zdejmuje z nich skórę i wyjmuje wnętrzności, by części przeznaczone na spalenie złożyć na ołtarzu. On jest Barankiem, który gładzi grzechy świata.
Nierozpoznany
Znalazłem wiele opracowań szacujących prawdopodobieństwo wypełnienia się starotestamentalnych proroctw. Trudno jednak oszacować lawinę tych zapowiedzi. Okazuje się, że znajdziemy je nawet w niezrozumiałym dla Kowalskiego „spisie lokatorów”.
– W czasie śmierci Jezusa zasłona świątyni rozdarła się z góry na dół. Bóg pokazał: mój Syn jest arcykapłanem, Jego ofiara jest pełna, wystarczająca – wyjaśnia Kazimierz Barczuk. – W rodowodzie Jezusa wymieniony jest Peres. Tamar urodziła bliźniaki. „Jedno z dzieci wyciągnęło rączkę; położna, zawiązawszy na tej rączce czerwoną tasiemkę, rzekła: »Ten urodzi się pierwszy«. Ale cofnęło ono rączkę i wyszedł z łona jego brat. Położna powiedziała: »Dlaczego przedarłeś się przez to przejście?«. Dano mu więc imię Peres”. Chłopczyk, który urodził się pierwszy, został nazwany „ten, który przerwał przegrodę”. Tak samo nazywa się zasłona Przybytku! Nawet tu widzimy zapowiedź: Jezus będzie tym, który zniszczy mur, zasłonę.
Wielokrotnie pisałem o Mesjaszu wypełniającym prawo w sposób, jakiego Izrael nie mógł się spodziewać. „Będziecie pili moją krew” – słyszeli ci, którzy nie mogli pić krwi. Nie mogli dotykać nie tylko kobiet cierpiących na krwotok, lecz także przedmiotów, które one trzymały. A przecież ta, która całe mienie wydała na lekarzy, została uzdrowiona poprzez dotyk. „Kto się dotknie zmarłego, jakiegokolwiek trupa ludzkiego, będzie nieczysty przez siedem dni” – Żydzi recytowali jak z nut fragment Księgi Liczb. Nie dziwię się, że byli rozdarci, widząc sposób, w jaki na zmarłych reagował Syn Boży. Gdy stał przy zwłokach córki Jaira, dwunastolatki, która stanęła u progu dorosłości, dotknął martwego ciała. A przy bramie miejskiej w Nain, gdy zastał wdowę rozpaczającą po śmierci jedynego syna? „Dotknął się mar”. Dotykał zmarłych, zaciągając na siebie nieczystość.
Prorocką zapowiedź jego władzy znajdziemy już w pierwszej księdze Biblii: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15).
„W miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród” – czytamy w Ewangelii (J 19,41). „Słowem »ogród« święty Jan czyni aluzję do historii raju i pierwszego grzechu” – wyjaśnia Benedykt XVI. „Historia się powtarza: w ogrodzie dochodzi do zdrady, ogród jest jednak również miejscem zmartwychwstania”.
Moja bardzo wielka wina
Jak to możliwe, by mając tyle wskazówek, „swoi” nie rozpoznali Mesjasza?
– Pytam często religijnych Żydów: „Dlaczego Jezus nie może być mesjaszem?” – podsumowuje Kazimierz Barczuk – Wiesz, jaki argument najczęściej słyszę? Powodem, dla którego Żydzi nie chcą przyjąć Jezusa, są… chrześcijanie. Żydzi uczą się, że to właśnie chrześcijanie wywołali II wojnę, utworzyli obozy zagłady. Nie pytają, czy byli to ludzie wierzący, pobożni, praktykujący. Wiedzą, że to zrobili chrześcijanie.
Oj, boli… Jak bardzo Najwyższy zaryzykował, pozostawiając nam całą niebiańską przestrzeń public relations. Pokolenie Żydów czasu Holokaustu zapamiętało pruską dewizę wypisaną na sprzączkach pasów hitlerowców: „Gott mit uns”.
Jesteśmy dziś świadkami niezwykłego zjawiska: ogromnej liczby Żydów uznających w Jezusie oczekiwanego przez wieki Mesjasza. Coraz intensywniej rozwijający się na całym świecie żydowski ruch mesjanistyczny jest dla współczesnego Kościoła jednym z najważniejszych znaków czasów. Ilu ich jest? Wikipedia podaje półtora miliona, ale trudno to zweryfikować. W Izraelu przyznanie się do wiary w posłannictwo rabbiego Jeszui grozi społecznym wykluczeniem, a mimo ruch ten liczy około stu gmin (kahałów). Nic dziwnego, że podczas spotkania z przedstawicielami żydów mesjanistycznych Benedykt XVI powiedział: „Jeżeli jesteście Izraelem, który powraca, to znaczy, że dochodzimy do ostatniego etapu historii”.
Marcin Jakimowicz