Każda siostra ma palmę

Zrywam się o 5. Uff! To środek nocy. W Kętach u podnóża Beskidów mniszki wstają codziennie o tej porze. Ruszam do klarysek od Wieczystej Adoracji.

Nikt na mnie nie czeka
Proroctwo we wspólnocie. Obraz. Pogrążone w mroku osiedle. Bloki otuliła noc. Kilkanaście tysięcy ludzi śpi. Jezus zwierza się: „Nikt na mnie nie czeka...”. Jest samotny, niezrozumiany. Czy Wasze nocne czuwania łączycie z czekaniem na Paruzję? Na powrót Oblubieńca? – To naturalne – opowiadają siostry. – To eschatologiczny aspekt tego czuwania. Nie najważniejszy, ale na pewno istotny.

On przyjdzie „jak złodziej w nocy”. Czy znajdzie wiarę, gdy wróci? – Gdy modlę się nocą, jestem sama, ale mam świadomość, że cieszę się obecnością Jezusa i czuwam w imieniu całego Kościoła – nie ma wątpliwości siostra Maksymiliana. – I nie przychodzi Siostrze myśl: „Jestem lepsza. Oni na zewnątrz smacznie chrapią, a ja czuwam”? – Nie. To łaska. Jestem powołana. Nie ma w tym żadnej mojej zasługi. Życie klasztorne skutecznie leczy z takich myśli.

A jednak przychodzący na furtę ludzie często traktują klaryski jako gigantki ducha, modlitewne supermenki. – Czasami już na początku trzeba ich sprowadzić do parteru – śmieją się Bonawentura i Rafaela. – Nikogo nie wyręczymy w modlitwie. Klasztor to nie bankomat czy skrzynka życzeń. Zza kraty nie wyskakuje po wrzuceniu karteczki puszka coca-coli. Siostra Kamila czyta swe ulubione powiedzenia Klary: „Wpatruj się w Niego, rozmyślaj o Nim, uwielbiaj i staraj się naśladować”.

Co tu dużo mówić: to całe nasze życie... – Pan Bóg w czasie zwykłym, wiejącym nudą, zaskakuje nas – dopowiada siostra Maksymiliana. – Nastawiamy się często na jakieś duchowe fajerwerki i łatwo możemy przegapić Boga, który przychodzi, tak po prostu, wtedy, gdy pozornie nie dzieje się nic niezwykłego. Kiedy przyjdzie Oblubieniec? Nie wiadomo. Na wszelki wypadek klaryski od Wieczystej Adoracji czuwają nieustannie.

 

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz/ GN