Kyrie eleison, Christe eleison.
Tytuł pożyczyłem od słynnej powieści Gabriela Garcíi Márqueza („Miłość w czasach zarazy”), zaś sam tekst jest zbiorem cytatów ze 107 numeru kwartalnika „Życie Duchowe” wydawanego przez ojców jezuitów (Prowincja Polski Południowej). Numer ten (lato 2021) nosi tytuł „Nawrócenie”.
W dziale „Rozmowy duchowe” ojciec redaktor naczelny zadaje na początek pytanie w kontekście Strajku Kobiet 2020: „Czy apostazja może być formą nawrócenia?”. Fragmenty odpowiedzi: „Apostazje, do których dochodziło wówczas, nie były odejściem od wiary, tylko od Kościoła, z którym się nie zgadzamy. Były wyrazem pewnej wrażliwości, postawy duchowej, która wyraża się również niezgodą na to, z czym się spotykamy w Kościele, a co nas w nim zawiodło, chociażby stosunek do kobiet czy osób LGBT, język wykluczenia, który dominował w wypowiedzi części duchownych (…) Apostaci, (…) którzy dokonali aktu apostazji na fali protestów kobiet (…), podkreślali hipokryzję ludzi Kościoła, na którą nie chcieli się godzić”. Redaktor naczelny: „Było więc w tym poszukiwanie autentyzmu…”. Rozmówcy: „W apostazji może kryć się poszukiwanie, nawracanie się na jakiś rozwój duchowy, którego dana osoba nie doświadczyła w Kościele (…) dla niektórych taki sprzeciw jak akt apostazji jest po prostu jedynym narzędziem protestu, czyli też jakiegoś zapodmiotowania, powiedzenia, kim jestem”. Dalej pada cytat z księdza Tischnera: „Jeżeli ktoś z was chodzi do kościoła i kościół go zniewala, to niech przestanie chodzić”. Co takiego się stało, że Kościół, który „do lat dziewięćdziesiątych XX wieku był ostają wolności, dziś postrzegany jest jako jej zaprzeczenie”? Podpowiedź jednego z rozmówców: „Może cezurą była pamiętna pielgrzymka Jana Pawła II w 1991 roku, w czasie której w papieskim głoszeniu na plan pierwszy wysunął się grzech, a potem w 1995 roku, kiedy mówił o niebezpieczeństwach szeroko pojmowanej tolerancji…”
W innym tekście ojciec poeta pisze, że wulgarnej formy zarzutów pod adresem Kościoła i „dewastacji budynków kościelnych oczywiście nie można pochwalać, ale też gwałtowność tych wypowiedzi może świadczyć, że dla tych naszych sióstr i braci odchodzących z Kościoła (…) wcale nie jest wydarzeniem bezbolesnym. Zanim ich potępimy, zanim unoszeni na skrzydłach (…) religijnej pychy zaczniemy się od nich odżegnywać, najpierw pomyślmy, czy nasze pretensje kierujemy pod właściwy adres. A może to nie oni przede wszystkim potrzebują nawrócenia? A może przyczyna ich odejścia znajduje swój początek w nas, w Kościele? (…) Teologia, a więc i religijność (…) w znacznym stopniu, również w Polsce (…) bliższa jest płaskoziemcom i antyszczepionkowcom”. W nawróceniu chodzi również „o przemianę rozumu. Trzeba wreszcie zauważyć, że mamy mózg” – czytamy.
W jeszcze innym tekście ojciec profesor pisze: „W kontekście (…) pandemii słychać też głosy pretensji prawdziwych katolików do księży, że organizują za mało suplikacji, za mało nabożeństw przebłagalnych, za mało Mszy w intencji ustania zarazy i tak dalej. Bo przecież trzeba się nawracać, jak się mówi oficjalnie, a nieoficjalnie wychodzi na to, że trzeba nawracać Pana Boga, by w cudowny sposób zarazę zakończył”.
W kolejnym tekście ojciec duszpasterz pisze: „Po ośmiu latach wróciłem do Wrocławia, gdzie wcześniej, przez pięć lat, prowadziłem wspólnotę magisową” [jezuicka, ignacjańska formacja młodzieżowa, podobna do oaz – przyp. J.S.]. I dalej: „Przeżyłem lekki szok, kiedy zacząłem poznawać teraźniejsze dzieje ówczesnych »magisowiczów«. Okazało się, że większość z nich nie ma wiele wspólnego z Kościołem. Po rozmowach z kilkunastoma osobami zrozumiałem, że oni nie porzucili Boga (…) nauczeni kilka lat temu w Magisie podstawowych narzędzi, takich jak rozeznawanie duchowe i rachunek sumienia – ciągle pytają się o motywacje swoich działań, podchodzą krytycznie do własnych wyborów. Jeśli rezygnują z Kościoła, to nie z powodu buntu, tylko dlatego, że struktury, które proponujemy, nie dają im przestrzeni wolności i czują się w nich tłamszeni. Nie chodzi wyłącznie o pogląd na związki, w których żyją. Szerzej – są przekonani, że Kościół nie jest dla nich miejscem rozwoju (również duchowego)”. Puenta tego wątku jest taka: „Oczywiście możemy powiedzieć, że ponieśliśmy porażkę jako duszpasterze albo że sami młodzi nie dali rady. Możemy się na nich »obrazić«, powiedzieć, że zmarnowali to wszystko, co dostali w młodości. Jednak – znów idąc za Ignacym – wolę pytać o dobro, które się w nich dzieje, oraz o to, co my jako Kościół musimy w sobie zmieniać, byśmy rzeczywiście byli wspólnotą rozwoju, a nie tylko konserwowania tego, co było kiedyś”.
Kyrie eleison, Christe eleison.
Nad nami wszystkimi.•
ks. Jerzy Szymik