Tu nie chodzi o poprawę wizerunku Kościoła, lecz o Chrystusa, o to, by ludzie mogli Go spotkać. Tym, co się liczy, nie jest Kościół, lecz Chrystus – mówi przewodniczący Episkopatu Francji, wyjaśniając serię drastycznych środków, które podjęli tamtejsi biskupi, aby odpowiedzieć na wyniki dochodzenia niezależnej komisji w sprawie nadużyć seksualnych w środowisku kościelnym.
Abp Éric de Moulins-Beaufort podkreśla, że jego podstawową troską jest wypaczenie wizerunku Chrystusa na skutek zła, którego dopuścili się Jego kapłani. Najważniejszym wyzwaniem jest więc to, by ludzie wokół nas znów mogli spotkać Chrystusa – dodaje francuski arcybiskup.
Przypomina on, że to sami biskupi chcieli poznać prawdę o nadużyciach w Kościele. W tym celu powołali niezależną komisję. Teraz chcą w adekwatny sposób na tę prawdę odpowiedzieć. Przewodniczący Episkopatu przyznaje, że od czasu opublikowania raportu na biskupów jest wywierana silna presja. Zapewnia jednak, że najsilniejszą presją jest ta, którą odczuwają przed Bogiem. Nie jesteśmy menedżerami, lecz biskupami Kościoła Chrystusa. Chcemy żyć w prawdziwym Kościele Chrystusa, a nie w instytucji, która chroni samą siebie. Kościół nie może być instytucją, która toleruje takie przestępstwa – dodaje abp de Moulins-Beaufort.
Jednym z głównych kroków episkopatu jest decyzja o zadośćuczynieniu finansowym ofiarom nadużyć. Ich przyznawaniem zajmie się niezależna komisja. Przewodniczący episkopatu zapewnił, że nie odbędzie się to kosztem środków przeznaczonych na duszpasterstwo. Fundusz dla ofiar zostanie ustanowiony z rezerw instytucjonalnych. Kościół wyrzeka się w ten sposób swych materialnych zabezpieczeń, bo chce, by ani jedna ofiara nie została pominięta. Biskupi wiedzą, że może się to wiązać z wyrzeczeniami i zubożeniem. Szczerze się na to godzimy, bo dla nas liczy się to, że jesteśmy uczniami Chrystusa, a nie stróżami Kościoła – stwierdza abp de Moulins-Baufort na łamach dzisiejszego Le Figaro.
O zdecydowanej woli odnowy francuskiego Kościoła zapewnia też w rozmowie z Radiem Watykańskim zastępca przewodniczącego Episkopatu Francji bp Olivier Leborgne.
"Ja osobiście nie waham się pójść tą drogą aż do końca. Ale był w tym pewien punkt zwrotny. Był taki czas, że chciałem słuchać ofiar, ale podświadomie czułem, że obawiam się iż mogę coś stracić. Powiedziałem wtedy sobie: cóż możesz stracić, to nie jest w porządku! Postanowiłem więc, że chcę zacząć od ofiar, od ich potrzeb, od ich krzyku. I już nie boimy się tego, co stracimy, ani tego, co ryzykujemy. Wierzę, że jest w tym coś głęboko ewangelicznego. Mam wrażenie, że wszyscy chcemy przejść całą drogę. Niektórzy mogliby nam powiedzieć: ale czyż to nie media na was naciskają? Oczywiście, media odegrały swoją rolę. Jesteśmy jednak głęboko przekonani, że to Pan nas dzisiaj wzywa, że to On nas wprowadził na tę drogę i nie możemy z niej zawrócić".
Krzysztof Bronk