Przywykliśmy już do tego, że wszędzie na świecie prawo dotyczące tzw. kwestii światopoglądowych staje coraz gorsze, a w Polsce w najlepszym razie dzieje się to trochę wolniej niż w zachodniej Europie. Rok temu zobaczyliśmy, że niemożliwe czasem się dzieje.
22.10.2021 18:11 GOSC.PL
Od chwili wydania przez Trybunał Konstytucyjny wyroku w sprawie aborcji eugenicznej minął rok. W 2020 r. dokonano 1076 legalnych aborcji, w tym 1053 na podstawie przepisów, które później w efekcie wyroku TK wykreślono z ustawy. W poprzednich latach wynik był podobny, więc pewnie i w 2021 r. liczba ofiar byłaby mniej więcej taka sama, gdyby nie zmiana prawa. Zatem od stycznia, kiedy przepisy weszły w życie Trybunał uratował już pewnie kilkaset dzieci. To najważniejszy i najlepszy skutek tego, co wydarzyło się 22 października 2020 r.
Z perspektywy czasu widać, że obawy rządu przed dotykaniem tematu ochrony życia były zupełnie niepotrzebne. Sprawa, przypomnijmy, leżała w TK od 2017 r., aż z powodu zakończenia kadencji parlamentu wniosek trafił do kosza. Gdy po wyborach złożono go ponownie, znowu czekał przez rok, zanim sędziowie się nim zajęli. Po wyroku rzeczywiście doszło do protestów, których władza się obawiała. Tyle tylko, że nie wyrządziły one rządowi żadnej krzywdy. Sondaże wyglądają dziś mniej więcej tak, jak rok temu – największą różnicą są straty partii Szymona Hołowni na rzecz Platformy Obywatelskiej, ale to akurat w ogóle nie ma związku z aborcją.
Proaborcyjna lewica nie stała się potęgą, nie opadło legendarne wahadło, które miało zniechęcić ludzi do obrony życia, a przy okazji do głosowania na prawicę. Platforma częściej używa antykościelnej retoryki, ale ani nie jest to zupełna nowość, ani nie dało to partii wiatru w żagle. Generalnie jest, jak było.
Niepokojące jest natomiast to, jak daleko od Kościoła jest ogromna część polskiej młodzieży – zeszłoroczne demonstracje tego nie spowodowały, ale to ujawniły. Nagle okazało się, że nastolatkowie z katolickich rodzin – i to niestety nie tylko tych katolickich wyłącznie na papierze – wrzucają pioruny na profile w społecznościówkach i chodzą na marsze za aborcją. Nie ma się co łudzić, że to moda, która minie. Minie, a nawet już minęła, pierwsza fala. Jednak eksplozja może nastąpić znowu, zresztą nie ona byłaby najgorsza. Znacznie większym problemem jest to, w jaki sposób młodzi ludzie będą układać sobie życie. Dzięki zeszłorocznym marszom można było zobaczyć, jaka jest sytuacja i zareagować. Mam jednak duże wątpliwości, czy wychowawcy, duszpasterze i rodzice znaleźli odpowiedź na to, co się działo. Na pierwszy rzut oka walka o młodzież jest nie do wygrania, ale obrona dzieci poczętych też mogła się wydawać skazana na porażkę. Przywykliśmy już do tego, że wszędzie na świecie prawo dotyczące tzw. kwestii światopoglądowych staje coraz gorsze, a w Polsce w najlepszym razie dzieje się to trochę wolniej niż w zachodniej Europie. Rok temu zobaczyliśmy jednak, że niemożliwe czasem się dzieje. Oby patron dnia, w którym Trybunał wydał wyrok zajął się i młodzieżą. W końcu to była jego specjalność.
Jakub Jałowiczor