Sprawa kardynała Pella jest kolejnym świadectwem tego, jak wielką siłą może być opinia publiczna.
Lektura pierwszego tomu „Dziennika więziennego” kard. George’a Pella pokazuje problem nadużyć seksualnych w Kościele z innej perspektywy. Jest to historia biskupa bezpodstawnie oskarżonego o czyny, których się nie dopuścił, a następnie skazanego i osadzonego w więzieniu. Po odwołaniu skierowanym do australijskiego Sądu Najwyższego w kwietniu 2020 roku siedmioosobowy skład tegoż sądu jednomyślnie uchylił skazujący wyrok, oczyścił kardynała z zarzutów i nakazał zwolnić go z więzienia. Spędził on tam jednak kilkanaście miesięcy.
Kiedy kardynał opisuje proces, bardzo często pojawia się słowo fikcja: „Najlepszą moją obroną jest prawda, bardzo interesuje mnie zwłaszcza sposób, w jaki wytworzono tę fikcję, gdyż u jej podstaw nie leżą żadne poczynania, na których można by ją oprzeć”. Rzeczywistość idzie swoim torem, natomiast medialna narracja swoim. Sprawa kardynała Pella jest kolejnym świadectwem tego, jak wielką siłą może być opinia publiczna. George Weigel we wstępie do „Dziennika” porównuje oskarżenie kardynała do sprawy Dreyfusa, francuskiego oficera artylerii pochodzenia żydowskiego, który pod koniec XIX wieku został na podstawie spreparowanych dowodów oskarżony o zdradę na rzecz Niemiec. Zarówno Dreyfus, jaki i kardynał Pell stali się ofiarami fałszywych oskarżeń. Jak w takiej sytuacji możemy mieć zaufanie do opinii publicznej? Czy vox populi to również vox Dei, jak głosi średniowieczna sentencja?
Dziennikarz, zbierając informacje, próbuje zrekonstruować bieg wydarzeń. Natomiast kierujący się wiarą teolog szuka w tych faktach i wydarzeniach działania Ducha Świętego. W ten sposób odczytuje znaki czasu we współczesnym świecie. Istnieje tylko jedno początkowe założenie, które musi zostać spełnione, aby proces ten miał w ogóle sens. Jak pisze znany francuski teolog Marie-Dominique Chenu w eseju na temat roli opinii publicznej w Kościele, „trzeba troszczyć się o obiektywizm, unikając nawet nieświadomego fałszerstwa”. Jeśli zamiast rzetelnie zebranych faktów mamy do czynienia z fikcją, traci sens poszukiwanie w niej znaków działania Ducha. Najpierw trzeba prosić Ducha, żeby doprowadził nas do całej prawdy.•
o. Wojciech SURÓWKA OP