Jeśli zakony kontemplacyjne pozbawi się ducha kontemplacji, Kościół utraci swoje rozmodlone serce.
Kiedy prowadziłem niedawno rekolekcje dla sióstr karmelitanek, wpadła mi w ręce niewielka książeczka abp. José Rodrígueza Carballo zatytułowana „Żeńskie życie kontemplacyjne”. Jest to prezentacja dokumentu „Cor orans”, który jest instrukcją wykonawczą do Konstytucji apostolskiej „Vultum Dei quaerere” poświęconej właśnie tematowi żeńskiego życia kontemplacyjnego. A zatem publikacja jest instrukcją obsługi do instrukcji obsługi… Niezrażony jednak tym faktem zanurzyłem się w lekturze.
Już na pierwszej stronie arcybiskup tłumaczy powód powstania tych wszystkich tekstów. Pisze wprost: „Przez oba dokumenty chciano, aby traktować mniszki kontemplacyjne jak kobiety dorosłe, respektując właściwe im kompetencje w kierowaniu własnym życiem”. Od razu nasuwa się pytanie, czy dotychczas Kościół traktował mniszki jak kobiety niedojrzałe? A jeśli tak, to od kiedy? Przecież przez wieki żeńskie klasztory stanowiły centra dobrze rozumianej emancypacji. Były to miejsca, w których kobiety otrzymywały wykształcenie i mogły spełniać się nie tylko duchowo, ale także intelektualnie. Święta Teresa Wielka, zanim po dwudziestu latach życia w zakonie prawdziwie pokochała Chrystusa, klasztor traktowała przede wszystkim jako szansę na wolność. Dodatkowo warto zauważyć, że akurat mniszki zawsze należały do najbardziej niezależnych sióstr zakonnych, ponieważ ich klasztory posiadają autonomię. Gdybym był mniszką, odebrałbym słowa arcybiskupa jako afront.
Jednak problem nie tkwi tylko w tym. Przede wszystkim omawiane dokumenty mogą wywołać wrażenie, że ktoś nie do końca przemyślał specyfikę powołania kontemplacyjnego. Otóż wprowadzają one obowiązek łączenia klasztorów w federacje, czyli utworzenie ponad klasztorami jakiejś nadrzędnej struktury, która miałaby rzekomo ułatwiać życie mniszkom. A przecież każda nadrzędna struktura powoduje rozrost biurokracji, a więc angażuje w prace administracyjne kolejne osoby.
„Maria wybrała lepszą cząstkę” – powiedział Chrystus, upominając krzątającą się Martę. Jeśli zakony kontemplacyjne pozbawi się ducha kontemplacji, Kościół utraci swoje rozmodlone serce. •
o. Wojciech SURÓWKA OP