Informacje medialne z ostatnich dni i tygodni potwierdzają hipotezę, że Europa zmierza w kierunku ideowego ujednolicenia. Wyznacznikami europeitas stają się sekularyzm, nowa moralność i kosmopolityzm. Spójrzmy na nie w świetle najnowszych danych i wydarzeń, które wieńczy kafkowska sprawa Rafała Z.
06.10.2021 14:48 GOSC.PL
Jeśli chodzi o europejski sekularyzm, to jego kolejnym potwierdzeniem są (ogłoszone pod koniec września) wyniki badań opinii publicznej we Francji. Według nich liczba wierzących mieszkańców Francji – jednego z największych krajów europejskich, który określano niegdyś „najstarszą córą Kościoła” – wynosi obecnie 49 proc. Oczywiście, jest to tylko jedno ze statystycznych oszacowań, ale ma ono charakter symboliczny: wierzący mieszkańcy Francji albo już są albo stają się mniejszością. A biorąc pod uwagę, że kategoria wiary w Boga prawdopodobnie była rozumiana w badaniach szeroko, jest pewne, że katolicy (a tym bardziej praktykujący katolicy) stanowią we Francji mniejszość. Podobny trend panuje w całej Europie – w większości jej krajów chrześcijanie są lub stają się mniejszością. Coraz słabszą mniejszością.
Dechrystianizacja wiąże się najczęściej z odejściem od tradycyjnej – kojarzonej z chrześcijaństwem, choć mającej swe naturalne uzasadnienie – moralności. Kolejnym potwierdzeniem tego odejścia są ostatnie referenda w San Marino i w Szwajcarii. W pierwszym 77 proc. uczestników opowiedziało się za dopuszczeniem aborcji do 12. tygodnia ciąży, a w drugim 64 proc. głosujących poparło legalizację małżeństw homoseksualnych z prawem do adopcji dzieci. Znamienne, że oba państwa nie są członkami Unii Europejskie, ale (mniej lub bardziej) dostosowują swoje prawodawstwo do dominującej moralności europejskiej. Podkreślmy że – jak wynika z badań opinii publicznej oraz wyników referendów i wyborów – nową moralność akceptuje (w łagodniejszy lub radykalniejszy sposób) już nie tylko większość elit Europy Zachodniej, lecz także większość jej obywateli. Prawdopodobnie część z nich kieruje się w swoich publicznych decyzjach zasadą tolerancji, a nie osobistymi przekonaniami moralnymi. Przypuszczam jednak, że rozszerzanie zasady tolerancji jest pochodną zmian świadomości moralnej w takich sprawach jak wartość życia ludzkiego i znaczenie ludzkiej seksualności. Gdy pierwsza wartość przestaje być wartością absolutną, a wymiar prokreacyjny seksualności schodzi na dalszy plan, coraz więcej wolno. I coraz więcej będzie wolno.
Trzeci wyznacznik europejskości – kosmopolityzm – wciąż pozostaje (w przeciwieństwie do wcześniejszych czynników) bardziej przekonaniem elit niż mas. W naturze ludzkiej istnieje skłonność do odwracania się od tego, co wysokie (religia) i trudne (wymagająca moralność). Skłonność ta jednak nie pociąga automatycznie wykorzenienia ze wspólnot, w których się rodzimy i które wzmacniają nasze siły. Dlatego przechodzenie do masowego kosmopolityzmu odbywa się przez dłuższy proces „wychowania” ze strony elit. Elity te więc nie tylko naciskają w sprawach moralności (takich jak LGTB etc.), lecz także w takich sprawach, jak wyższość prawa unijnego nad prawem krajowym. Jesteśmy obecnie świadkami presji na Polskę w obu typach spraw. Owszem, jest ona m.in. częścią gier politycznych toczonych przez poszczególne państwa i frakcje Unii Europejskiej. Faktem jest jednak, że gry te toczą się w dużej mierze w języku kosmopolitycznej ideologii europejskiej. W ideologii tej odwraca się naturalny porządek: to nie narody poprzez swe państwowe organizacje dogadują się ze sobą, lecz ponadpaństwowe instytucje organizują życie narodów.
W tym kontekście warto spojrzeć na najbardziej tajemnicze i symboliczne wydarzenie ostatnich dni. Jest nim zatrzymanie w Londynie i deportacja do Polski naszego publicysty – Rafała Ziemkiewicza. Mało wiadomo o powodach tej sytuacji, a przenika ją atmosfera niczym z Kafki. (Analogie do Józefa K. narzucają się same). Z. został oficjalnie oskarżony o poglądy „sprzeczne z brytyjskimi wartościami”. Co to znaczy? Faszyzm, antysemityzm, rasizm, nacjonalizm, homofobia – oto najczęściej pojawiające się domysły. Okazuje się, że można pisać w języku, który znają tylko ludzie nad Wisłą (i mieszkańcy polskich enklaw na Zachodzie), a i tak zostanie się – z pominięciem wszelkich intelektualnych niuansów – negatywnie zaklasyfikowanym. I to negatywnie zaklasyfikowanym nawet w państwie, które broniąc swego interesu narodowego, wystąpiło z Unii Europejskiej, by przeciwstawić jej swoje imperium. Cóż, być może kosmopolityzm i neoimperializm post-narodowych lub neo-narodowych potęg, to dwie strony tego samego medalu.
Sprawa Rafała Z. – bez względu na to, jak ocenimy jego twórczość oraz bez względu na to, czy była tylko „wypadkiem przy pracy”, czy czymś więcej – symbolicznie ujawnia jedną rzecz. Otóż okazuje się, że całą Europę – zarówno kraje UE, jak i kraje pozostałe (bez względu na to, przez kogo są rządzone) – przenika (formalnie czy nieformalnie) jedna ideologia. Ideologia ta jest (często niekonsekwentnie i prostacko) przewrażliwiona na punkcie niebezpieczeństw związanych z tradycyjnym porządkiem kulturowym. Niestety, owo przewrażliwienie staje się źródłem nowych niebezpieczeństw. Jednym z nich jest presja, by wszyscy myśleli tak samo, w ramach jednolitego formatu. Dziwne, że Europa, w imię odejścia od najgorszych kart w swej historii, sama do nich wraca.
Jacek Wojtysiak