Na gosc.pl informowano już o treści raportu „Komisji eksperckiej dotyczącej działania [zakonnika] Pawła M. oraz instytucji Prowincji [Dominikanów] w jego sprawie”. Raport ukazuje ogrom zła, jakiego dopuścił się zakonnik oraz zaniedbania ze strony władz zakonu. W dyskusji wokół raportu nie można jednak zatrzymać się na samym złu.
17.09.2021 10:41 GOSC.PL
Raport, pomimo swej obszerności (liczy 238 stron) i powtórzeń, jest przejrzyście napisany. W odrębnych częściach wpierw próbowano ustalić fakty, a następnie zanalizować i ocenić je w aspekcie teologicznym, psychologiczno-socjologicznym i prawnym. Część faktualna opiera się na dokumentacji dominikańskiej oraz zeznaniach kilkudziesięciu (obecnych i byłych) dominikanów i kilkudziesięciu innych świadków, w tym osób pokrzywdzonych. Całość wieńczą rekomendacje (podzielone na kilkanaście grup), proponujące działania, które wykluczą zajście takich sytuacji w przyszłości. Do raportu dołączono dwa aneksy. Pierwszy zawiera fragmenty zastrzeżeń do raportu autorstwa prawnika Zakonu wraz odpowiedziami Komisji. Dzięki temu czytelnik może porównać argumentację obu stron. Drugi aneks – ze zrozumiałych względów utajniony – zawiera „szczegółową analizę informacji medycznych” dotyczących oskarżonego zakonnika.
Czytaj: Raport komisji eksperckiej dotyczący sprawy dominikanina Pawła M.
Nie miejsce tu, by wchodzić w szczegóły raportu i całej sprawy. Zresztą jej główne elementy są powszechnie znane. Pozwolę sobie tylko uwyraźnić trzy uwagi, które choć wypowiadane, słabiej słychać w medialnym wielogłosie.
Po pierwsze, raport rzeczywiście jest precedensem. W ogromie zła, które się pojawiło, samo zaistnienie raportu (bez względu na ewentualne jego niedoskonałości) stanowi przejaw dobra. Zakon dominikanów nie bał się ujawnienia prawdy o przestępstwach jednego ze swych braci oraz o zaniedbaniach (i ich konsekwencjach), w które uwikłali się niektórzy jego współbracia i przełożeni. Aby dojść do tej prawdy i wiarygodnie przedstawić ją opinii publicznej, dominikanie poprosili osoby spoza Zakonu, w większości świeckich, dając im wolną rękę w przygotowaniu raportu. W ten sposób dominikanie, ryzykując własną reputację, dali świadectwo, że na serio traktują słowa „prawda was wyzwoli” i że nawrócenie należy zaczynać od siebie. Na serio też traktują obowiązek uczestnictwa w zadośćuczynienia oraz troskę o ofiary.
Po drugie, w pełni solidaryzuję się m.in. z tymi wskazaniami rekomendacji raportu, które krytykują formy duszpasterstwa oparte na „nieprofesjonalnej psychologii” lub psychicznej manipulacji, „uzależnianiu od duchowego lidera”, rozniecaniu bardzo silnych i niekontrolowanych emocji, epatowaniu niezwykłością, promowaniu religijnego gwiazdorstwa czy wręcz „dziwactw”, szukaniu szybkiego sukcesu i rozgłosu. Pan Bóg stworzył nas ze zdrowym rozsądkiem jako busolą życiową, także w sprawach religii. Nie wolno tej busoli porzucać, a tym bardziej zachęcać do jej porzucania. Nie wolno też przymykać oczu na szaleńców, którzy zdrowy rozsądek stracili, prowadząc do ludzkich tragedii.
Po trzecie, jak mówił jeden z członków Komisji, „jest mnóstwo dobrych kapłanów, dobrych dominikanów, którzy będą cierpieć niezasłużenie skutki ujawnienia tej prawdy”, którą zawarto w raporcie. Medialny szum wokół raportu (który jest czymś naturalnym i który trwa już kilka miesięcy) może przysłonić wspaniałą pracę ogromnej większości braci kaznodziejów w naszym kraju. Nie możemy jednak zapomnieć, jak wiele dobra dawali i dają oni polskiemu Kościołowi. Podkreślmy, dobra bardzo różnorodnego, obejmującego zarówno autentyczną formację intelektualną, głęboką duchowość i pielęgnację piękna liturgii, jak i nieprzeciętną pomysłowość w otwarciu na młodych i poszukujących. Nic nie może przygasić tego dobra, którego wszyscy potrzebujemy. Jak mawiał się św. Tomasz z Akwinu, intelektualny patron Zakonu, każdy byt z natury dąży do „dzielenia się z innymi swoim dobrem”. A dominikańskim dobrem, które powinno się udzielać i być przekazywane dalej, są owoce kontemplacji. Pozwólmy, by wszyscy ci, którzy naprawdę tymi owocami żyją, mogli nas nimi ubogacać.
Jacek Wojtysiak