SBB, uznany za najlepszy polski zespół rockowy 50-lecia, świętuje pół wieku istnienia. Na jego czele od początku stoi Józef Skrzek, który nie boi się przyznać, że za główne życiowe zadanie uważa codzienne nawracanie się.
Oczywiście można być takim żonglerem, lawirującym w marzeniach oraz na trasach koncertowych, ale co z tego zostaje? – pyta. – Dlatego trzeba stale zastanawiać się, co jest dla ciebie najważniejsze, i trzymać się Dekalogu. Dochodzenie do zgodności życia z nim to wielka sztuka. Przecież człowiek stale się łamie i już od południa, a czasem nawet od rana jest grzeszny – zauważa. Józef Skrzek – muzyk, kompozytor i multiinstrumentalista 50 lat temu stworzył w Siemianowicach Śląskich zespół. Na początku muzycy występowali pod nazwą Silesian Blues Band, później Szukaj, Burz, Buduj – Search, Break, Build, co w skrócie brzmiało SBB. Muzykę graną przez formację znawcy określają jako rock progresywny. Skrzek twierdzi, że rock jest jak skała, to coś silniejszego niż dźwięki – sposób bycia i tworzenia. W ten styl odmiennie niż większość artystów rockowych wpisał też swoją religijność – co stale podkreśla – odziedziczoną po śląskich przodkach. Już za życia mamy Marii razem z nią oddawał hołd Matce Piekarskiej, grając podczas corocznej pielgrzymki kobiet do Piekar Śląskich. Każdy dzień rozpoczyna od odwiedzin kościoła i cmentarza w Michałkowicach Śląskich. Tam leżą jego walczący o polskość tych ziem dziadkowie i tata Ludwik. Kiedy pytam, jak katolik może przetrwać w twardych realiach show-biznesu, odpowiada, że zawsze miał poczucie, że czuwał nad nim właśnie ojciec, który zmarł nagle, kiedy Józef kończył czwarty semestr akademii muzycznej: – Choć nie zawsze byłem wierny Dekalogowi, on jak anioł wyprowadzał mnie na prostą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych