Jak widzą zwierzęta? Jak może wyglądać życie inne niż to, które pojawiło się na Ziemi? Jak szukać obiektów, których nie znamy z naszego świata?
Próba odpowiedzi na to pierwsze pytanie do pewnego stopnia jest skazana na porażkę. Mamy ogromny aparat naukowy – urządzenia, komputery, genetykę i biotechnologię, ale nie jesteśmy w stanie sprawdzić, w jaki sposób widzą świat pies, ryba czy mucha. Owszem, możemy – na podstawie budowy oka – wyciągać pewne wnioski. Możemy przeprowadzać eksperymenty, z których wynika to czy owo, ale wciąż widziany przez nie świat jest dla nas zamknięty.
Gdy zastanawiamy się nad tym, czy mogłoby istnieć życie w zupełnie innej postaci niż to ziemskie, życie zbudowane nie na węglu, tylko na przykład na krzemie… dochodzimy do ściany. Nie mając absolutnie żadnych doświadczeń, obserwacji i intuicji, nie bardzo wiemy, czego szukać. I znowu: możemy przeprowadzać eksperymenty, możemy przeprowadzać symulacje, ale to za mało. Nie wiedząc, jak to życie byłoby skonstruowane, nie wiemy, jakie warunki byłyby dla niego optymalne. A bez tej ostatniej informacji, jak mamy szukać planet czy księżyców, a może nawet gwiazd, które byłyby dla tego innego niż nasze życie portem?
Kilka dni temu „Astrophysical Journal” opublikował wyniki obserwacji poczynionych przez uczonych z Cambridge, którzy odkryli 11 planet nowego typu. Nazwali je planetami hyceańskimi, od połączenia angielskich słów hydrogen (wodór) i ocean. To planety większe i trochę cięższe od Ziemi, w całości pokryte wodą z atmosferą wysyconą wodorem. W Układzie Słonecznym takich globów nie ma, dlatego też nikt ich w kosmosie nie szukał. Tymczasem te wodne światy są bardziej przyjazne dla życia niż planety skaliste (jak Ziemia). Z badań i symulacji wynika, że dla planet hyceańskich tzw. strefa życia wokół gwiazdy jest znacznie szersza niż dla planet skalistych. Mogą krążyć bardzo blisko swoich gwiazd albo bardzo daleko, a warunki, jakie panowałyby w planetarnym oceanie, na różnych głębokościach, i tak byłyby przyjazne dla życia. Planety skaliste – jeżeli mają być pełne życia – muszą krążyć wokół swojej gwiazdy w bardziej określonej odległości. Może się więc okazać, że żywych planet w kosmosie jest całkiem sporo, ale nie wyglądają one tak jak Ziemia; że są prawdziwie wodnymi światami, a życie na skałach, na twardym gruncie, to wyjątek, a nie reguła. No ale skąd mamy o tym wiedzieć, skoro jeszcze do „wczoraj” nie wiedzieliśmy, że planety, których masę nawet w 90 proc. stanowi woda, w ogóle istnieją?•
Tomasz Rożek