Nawiązując do niedzielnego apelu Papieża Franciszka wzywającego do postu i modlitwy w intencji pokoju w Afganistanie, założyciel Wspólnoty św. Idziego stwierdza, że w naszych kościołach zbyt mało modlimy się o pokój. Nie słychać jest prawie nigdy wezwań za Afganistan lub za północny region Mozambiku, gdzie przebywa 800 tys. uchodźców, a także za ofiary tylu zapomnianych wojen.
Andrea Riccardi uważa, że codziennie powinniśmy trzymać w ręku różaniec, wymieniając nazwy krajów będących aktualnie w stanie wojny. Modlitwa jest wielką siłą. Ona ma moc odwracania historii. Jest sposobem obrony ludzi, którzy nie mogą się bronić, powierzaniem ich w ojcowskie ręce Boga.
„W obliczu odległych wojen, różnych sytuacji, których nie potrafimy rozwiązać, gdy wydaje się, że nic nie możemy uczynić, budzi się w nas poczucie bezradności, a następnie obojętność. Papież w przemówieniu na Lampedusie określił to jako «globalizację obojętności». We współczesnym świecie docierają do nas wiadomości niemalże o wszystkim, jednak pozostajemy obojętni, wydaje się nam bowiem, że nic nie możemy uczynić. Pytamy: cóż mogę ja, zwyczajny mężczyzna, zwyczajna kobieta, jeśli nawet Stany Zjednoczone nie wiedzą co robić? Ja zaś uważam, że w tym globalnym świecie, każdy może coś zrobić – podkreślił Riccardi. – Jeśli małe grupy mogą zasiewać terror, to również małe grupy mogą zasiewać pokój. Mogą to czynić poprzez modlitwę, a ona wraz z postem, który jest oderwaniem od codzienności, jest «buntem» przeciwko wojnie. Są także wołaniem do Pana historii, aby otworzył drogi pokoju i wzbudził poprzez Swojego Ducha, dobre chęci w ludziach, w rządzących oraz w instytucjach.“
Krzysztof Ołdakowski SJ