Tadeusz Michalik zdobył we wtorek brązowy medal olimpijski w stylu klasycznym w kategorii 97 kg. "Teraz krążki z igrzysk ma rodzeństwo Michalików. To fajni ludzie, po których widać miłość wyniesioną z domu" - powiedział PAP mistrz olimpijski z Atlanty w zapasach Ryszard Wolny.
Michalik, brat brązowej medalistki z Rio de Janeiro Moniki, osiągnął życiowy sukces. W turnieju przegrał tylko jedną walkę - z późniejszym złotym medalistą.
Zapaśnik KS Sobieski kwalifikację na igrzyska wywalczył w 2019 roku. Przed rokiem nad jego karierę nadciągnęły czarne chmury. Musiał przejść zabieg ablacji serca, stwierdzono bowiem u niego arytmię. Był operowany dwukrotnie, gdyż pierwsza operacja nie przyniosła spodziewanego efektu.
"Tadek był rozstawiony na igrzyskach. Mówiłem przed turniejem, że jeżeli wylosuje dobrze rywali w dwóch pierwszych walkach, to jest szansa na medal. Wówczas wchodzi się wówczas do strefy medalowej i ma się dwie próby. Było tak, jak przewidziałem. Pierwszą walkę wygrał z zawodnikiem z Tunezji, drugą z bardzo dobrym zapaśnikiem z USA. Zawodnik z Rosji jest w tej wadze poza zasięgiem. W repasażu dobrze się ułożyło, że wygrał Węgier, bo on bardziej leżał naszemu zawodnikowi niż Gruzin" - analizował przebieg turnieju Wolny, wiceprezes ds. stylu klasycznego Polskiego Związku Zapaśniczego.
Zobacz serwis: olimpiada.gosc.pl
Zdaniem mistrza olimpijskiego z Atlanty w pojedynku o brąz kluczowe było "złapanie koronki".
"Tak też Tadeusz zrobił i wygrał. To medal, który świetnie smakuje, bo nasz zawodnik wykorzystał swój start olimpijski do maksimum. Ciężko zapracował na ten krążek. To gość, który nie oszczędza siebie na treningach. Jeżeli jego nie ma na sali, musi mieć rzeczywiście nogę lub rękę urwaną" - ocenił Wolny.
Były świetny zawodnik przypomniał, że przez 8 lat prowadził kadrę, w której współpracował z Michalikiem.
"Włodzimierz Zawadzki był wówczas asystentem i bardzo dobrze to pociągnął dalej. Włodek świetnie układał taktykę dla Tadeusza na każdy pojedynek olimpijski. Michalik to jeden z niewielu zawodników, którzy podczas walki potrafią słuchać szkoleniowca. Trener był bardzo aktywny. Ten duet - jeden zawodnik i jeden trener daje nam medal olimpijski w stylu klasycznym. Skuteczność jest więc stuprocentowa" - dodał wiceprezes. Jego zdaniem emocje towarzyszące śledzeniu olimpijskiego startu zawodnika, człowieka, którego się zna, są o wiele gorsze niż te, które towarzyszą własnym zmaganiom.
"Wchodząc na matę, każdy z nas zapominał o sprawach wokół. A w tym przypadku - komentując dodatkowo te walki - cały czas chciałem mu jakoś pomóc, a przecież nie mogłem. Emocje są więc o wiele większe" - ocenił.
Monika i Tadeusz Michalikowie to drugie rodzeństwo z medalami olimpijskimi w historii polskich zapasów. Na podium igrzysk stanęli też Kazimierz Lipień (brąz w Monachium 1972 i złoto w Montrealu 1976) oraz jego brat Józef (srebro w Moskwie w 1980).
"Monika bardzo dziś kibicowała bratu. Jej emocje były nieporównywalne do moich. To są bardzo fajni ludzie. Oni są bardzo dobrze wychowani, grzeczni. Jest w nich pokora do pracy. Widać w nich rodzinną miłość wyniesioną z domu. Oni się wzajemnie szanują. To było widać na każdym zgrupowaniu. Rodzice im przekazali, jak mają siebie kochać. To bardzo fajne, bo tego brakuje w dzisiejszym czasach. Oboje mogą być wzorem do naśladowania.