Sama popularność to za mało, by ubiegać się o mandat przywódcy.
Klasa polityczna ma fatalną opinię. Problem nie dotyczy jednej partii czy jednego kraju. Wyborcy pod różnymi szerokościami geograficznymi zniechęceni do zawodowych polityków coraz częściej pokładają nadzieję w celebrytach. Głosują na aktorów, dziennikarzy, sportowców. Ci zaś swoją popularność i rozpoznawalność wnoszą jako kapitał do świata polityki. Jeśli jest to kapitał jedyny, nadzieja pokładana w celebrytach szybko przechodzi w rozczarowanie. Ale ludzie tak bardzo pragną zmiany, że w ciemno inwestują swoje głosy w kolejnych odnowicieli, uwiedzeni ich czarem i siłą perswazji. Jedni kierują się dewizą: „Nikt ci tyle nie da, ile ja ci obiecam”, inni przedstawiają się jako prawdziwi słudzy narodu. Wszystkich łączy jedno: nie chcą w żaden jednoznaczny sposób określać swoich poglądów w sprawach zasadniczych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko