Nie warto tracić czasu na tych, którzy nie chcą słuchać, gdy w tym samym czasie inni czekają, aby przyjąć Dobrą Nowinę.
Dominikanie są powołani, aby głosić wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby. Ale nie za wszelką cenę. O granicach, jakie powinni postawić sobie duszpasterze, słyszeliśmy niedawno podczas liturgii. Kiedy Pan Jezus rozsyła apostołów, poleca im, żeby zostawali w domach, w których mieszkańcy chcą ich słuchać. Jeśli jednak ktoś ich nie przyjmuje i nie słucha ich nauki, powinni odejść, strząsając proch z nóg na świadectwo dla nich (por. Mk 6,11). Chrystus jest tutaj jednoznaczny. Nie warto tracić czasu na tych, którzy nie chcą słuchać, gdy w tym samym czasie inni czekają, aby przyjąć Dobrą Nowinę.
Właśnie w ten sposób postępował św. Paweł. W Dziejach Apostolskich dwukrotnie podejmował próbę głoszenia Żydom. W Antiochii Pizydyjskiej, gdy Żydzi zobaczyli tłumy, które słuchały słów Ewangelii, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc, sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. „Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie: »Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan«” (Dz 13,46). Drugi raz, już w Rzymie, Paweł ponownie zaprosił do siebie wszystkich Żydów i „od rana aż do wieczora przekonywał ich o Jezusie na podstawie Prawa Mojżeszowego i Proroków” (Dz 28,23). Kiedy słuchacze, poróżnieni między sobą, zabierali się do odejścia, powiedział krótko: „Wiedzcie więc, że to zbawienie Boże posłane jest do pogan, a oni będą słuchać” (Dz 28,28).
Kiedy studiowałem w Rzymie, poszliśmy w gronie młodych kapłanów na spotkanie z kard. Tomášem Špidlikiem. Zapytaliśmy go o wskazówkę dla księży, którzy wchodzą w posługę duszpasterską na początku XXI wieku. Poradził nam wtedy, żebyśmy przestali wciąż biegać za jedną zagubioną owcą. Kardynał zdawał sobie sprawę, że za te zagubione owce często bierzemy ludzi o zatwardziałych sercach, o których także mogliśmy słyszeć niedawno podczas niedzielnej liturgii słowa. Nade wszystko powinniśmy w pokorze uznać, że tylko jeden Pasterz potrafi szukać zagubionych, nie zaniedbując tych owiec, które – spragnione troski – czekają na prowadzenie.
o. Wojciech SURÓWKA OP