Hanna Arendt opisywała rządy totalitarne, które – dążąc do monopolu władzy – wywoływały w społeczeństwie wzajemną wrogość.
„Nie zaglądajcie do teczki z dowodami obciążającymi – mówił Lenin, twórca czerwonego terroru. – Spytajcie natomiast, do jakiej klasy należy, jakie jest jego pochodzenie, wykształcenie, zawód. Te pytania decydują o losie oskarżonego”. Słowa ani czyny nie miały znaczenia. O winie domniemywano wyłącznie na podstawie przynależności społecznej i klasowej. Komuniści usprawiedliwiali wtrącanie do więzień, rujnowanie, a nawet uśmiercanie ludzi stojących na drodze postępu jako konieczny warunek osiągnięcia dziejowej sprawiedliwości. W rodzącym się dziś miękkim totalitaryzmie każda myśl albo zachowanie, które można zinterpretować jako wykluczające, podlega surowemu potępieniu. Jeśli jakiś dziennikarz, duchowny czy uczony wyłamie się z szeregu, wówczas dąży się do tego, by jego głos przestał być słyszalny. Tak zwane myślozbrodnie sprawiają, że oskarżenie i wina zlewają się w jedno. Dawniej można było zostać oskarżonym o „spisek syjonistyczno-imperialistyczny” i nikt nie potrafił obronić się przed tym oskarżeniem, bo nikt nie wiedział, o co chodzi! Zasięg współczesnych myślozbrodni rozszerza się nieustannie – homofobia, islamofobia, transfobia, bifobia, dyskryminacja otyłych, rasizm, handicapizm… Wszystko to sprawia, że człowiek nie jest pewien, czy porusza się po bezpiecznym terenie, czy za chwilę wdepnie na minę. Dziś każdy białoskóry jest z definicji winny uprzedzenia rasowego, tak jak chrześcijanie są uważani za wrogów, ponieważ bronią konkretnego kodeksu moralności seksualnej i komplementarności płciowej.
Ludzie od chwili pojawienia się koronawirusa spędzają wiele czasu samotnie, przed telewizorem albo w kokonie internetu. W efekcie zwyczajny człowiek czuje się bardziej niespokojny, osamotniony i bezbronny. W związku z tym jest łatwiejszy do pożarcia przez dzielące nas ideologie. Wszyscy ludzie są grzesznikami potrzebującymi Zbawiciela. Wszyscy, kobiety i mężczyźni, biali i czarni, lewicowi i prawicowi są wezwani do wyznania grzechów i nawrócenia. Tylko Chrystus poszedł na krzyż, oddając życie i przelewając krew za każdego człowieka. I kochając go aż do końca. Tylko On jest naszym pokojem, bo „w sobie samym zadał śmierć wrogości”. On jest dla ludzkości antybiotykiem, bo przynosi przebaczenie. „Ten zwycięża, choćby był powalony i zdeptany – mówił prymas Stefan Wyszyński – kto miłuje, a nie ten, który w nienawiści depce. Kto nienawidzi – przegrał! Kto mobilizuje nienawiść – przegrał! A zwyciężył już dziś – choćby leżał na ziemi podeptany – kto miłuje i przebacza. Nienawiść można uleczyć tylko miłością”. •
ks. Robert Skrzypczak