Udział Ujgurów w ludności regionu Sinciang na zachodzie Chin spada w związku z chińską polityką. Władze starają się zwiększyć odsetek Chińczyków Han w tym regionie i ograniczają przyrost naturalny Ujgurów - twierdzą eksperci cytowani we wtorek przez "South China Morning Post". Rząd w Pekinie o masowo sterylizuje ujgurskie kobiety - dodaje jeden z nich.
Najnowszy spis powszechny w Chinach wykazał, że w dekadzie 2010-2020 liczba mieszkających w Sinciangu Chińczyków Han wzrosła aż o 25 proc., podczas gdy liczba Ujgurów wzrosła tylko o 16 proc. Wzrost liczby Hanów wynikał głównie z migracji z innych części kraju. Z kolei niski wzrost Ujgurów to - zdaniem ekspertów - efekt działania władz.
"To naprawdę potwierdza strategię (władz w) Pekinie, by optymalizować, jak same to nazywają, strukturę ludności w Sinciangu" - ocenił badacz z Uniwersytetu La Trobe w Melbourne, James Leibold, który specjalizuje się w konfliktach etnicznych współczesnych Chin.
Według Leibolda polityka chińskich władz w Sinciangu polega na "ograniczaniu liczby ludności ujgurskiej, zwiększaniu liczby ludności Han, jak również zmienianiu tego, gdzie te grupy mieszkają". Podobnie jak szereg innych badaczy, oskarża on rząd w Pekinie o masową kampanię sterylizacji ujgurskich kobiet.
Podobną opinię wyraził pracujący w USA niemiecki badacz Adrian Zenz, autor licznych opracowań na temat sytuacji w Sinciangu. "To dowodzi dramatycznego wpływu środków zapobiegania narodzinom na populację Ujgurów i mniejszości etnicznych" - ocenił.
W swoim najnowszym raporcie Zenz obliczył, że chińska polityka może w ciągu 20 lat zapobiec narodzinom od 2,6 do 4,5 mln Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości w południowym Sinciangu. Jego zdaniem może to doprowadzić do wzrostu udziału Hanów na tym obszarze z obecnych 8,4 do 25 proc.
Ogółem pod koniec 2020 roku w Sinciangu mieszkało 25,85 mln ludzi, w tym 11,62 mln Ujgurów i 10,92 mln Hanów, którzy stanowią większość ludności Chin. Nie ogłoszono danych na temat składu etnicznego pozostałej części ludności regionu - pisze "SCMP".
Lokalne władze Sinciangu twierdzą, że spadek przyrostu naturalnego wśród Ujgurów wynika z rozwoju gospodarczego w południowej części regionu, gdzie mieszka większość z nich, oraz z tego, że przedstawiciele mniejszości etnicznych - podobnie jak ludzie w całych Chinach - generalnie później zakładają rodziny i nie chcą już mieć tak wielu dzieci.
Chińskie władze wciąż nie opublikowały jednak pełnych wyników spisu powszechnego w Sinciangu, co według Leibolda "sugeruje, że chcą coś ukryć". "To pokazuje, że Pekin jest wrażliwy na tym punkcie z powodu oskarżeń, że może wypełnić definicję ludobójstwa z konwencji ONZ" - ocenił badacz.
Eksperci ONZ zwracali w ostatnich latach uwagę na wiarygodne doniesienia o nawet ponad milionie Ujgurów i innych muzułmanów zatrzymanych w sieci pozaprawnych obozów internowania w Sinciangu, gdzie poddawani byli indoktrynacji. Pojawiły się oskarżenia o tortury, systematyczne gwałty, przymusowe aborcje czy zmuszanie do pracy w fabrykach i na polach bawełny.
Chińskie władze konsekwentnie zaprzeczają, że w Sinciangu dochodzi do łamania praw człowieka, a oskarżenia te określają jako "największe kłamstwa stulecia". Pekin utrzymuje również, że stanowcza polityka w Sinciangu jest konieczna, by chronić ten region przed wpływem islamskiego ekstremizmu, tendencjami separatystycznymi i terroryzmem.