W obiegu publicznym funkcjonuje propagandowy podział na Kościół zamknięty i Kościół otwarty. Zamiast niego proponuję rozróżnienie trzech modeli polskiego katolicyzmu. Nazywam je w uproszczeniu: Kościół tradycyjny, Kościół charyzmatyczny, Kościół liberalny. Czynię to nie po to, by dzielić, lecz po to, by rozumieć.
15.06.2021 09:11 GOSC.PL
Katolicyzm tradycyjny (lub kulturowy) to wciąż najliczniejsza, najstabilniejsza i najbardziej zróżnicowana część polskiego Kościoła. Katolików tradycyjnych łączy główny motyw wiary. Zapytani, dlaczego wierzą, odpowiedzieliby mniej więcej tak: „Wierzymy, gdyż chcemy oprzeć nasze życie na trwałym, sprawdzonym przez czas, fundamencie. Tym fundamentem jest wielowiekowa tradycja, którą otrzymaliśmy od naszych rodziców i dziadków.” Pamiętajmy, że dziedzictwo naszych przodków to nie tylko religia, lecz także język, zwyczaje, symbole, modele zachowań itp. Fakt ten stanowi zarówno wielką siłę, jak i pewną słabość Kościoła tradycyjnego. Siłę – ponieważ chrześcijaństwo jest w nim otoczone bezpiecznym kokonem kulturowym. Słabość – gdyż zmiany cywilizacyjne, osłabiając kokon, mogą osłabić to, co on ochrania.
Żyjemy w czasach gwałtownych i radykalnych przemian kulturowych. Czy w tych czasach katolicyzm tradycyjny ma szansę przetrwać? Nie przetrwa on u tych, którzy traktują go jako ozdobę lub dodatek, jako (zwiędły) kwiatek do (starzejącego się) kożucha. Przetrwa zaś u tych, którzy pielęgnują religię jako nienaruszalne jądro kultury. Gdy kultura nie chroni już religii, religia powinna chronić kulturę i utrzymywać w niej to, co najcenniejsze. Być może, aby wyeksponować właściwy porządek i przepływ wartości, w naszych realiach należy starą formułę „Polak-katolik” zastąpić formułą „katolik-Polak”.
Drugi typ katolicyzmu to katolicyzm wspólnot i ruchów religijnych. Nazywam go charyzmatycznym nie w sensie zawężania go do jednego z tych ruchów, lecz w sensie wyeksponowania jego głównego rysu. Jest nim opieranie wiary na mocnym doświadczeniu lub przeżyciu religijnym. Tak rozumiany katolicyzm charyzmatyczny stanowi dziś najbardziej młodą i dynamiczną część polskiego Kościoła. Wnosi ona do Niego nowy język i świeże pomysły oraz zdolność ożywiania lub przyciągania tych, którzy w Kościele „zamarli” lub znaleźli się poza Nim.
Czy katolicyzm charyzmatyczny jest przyszłością naszego Kościoła? Tak, ale w sensie czynnika ożywiającego, a nie wypierającego formy tradycyjne. Religijność wspólnot i ruchów – choć i tak w Polsce bardzo liczna – zawsze będzie miała charakter elitarny. Nie wszystkich stać – czy to z powodów duchowych, czy to czasowych – na zaangażowanie we wspólnocie. Nie wszyscy dobrze czują się w małych grupach. Nie wszystkim też odpowiada religijność spontaniczna, emocjonalna lub „ekstrawertyczna”. Niemniej jednak rozmaite wspólnoty katolickie – o ile będą kładły nacisk na pełną formację oraz świadomość bycia częścią całego Kościoła – mają w Nim do odegrania ogromną rolę. Kształtując nielicznych, będą promieniować na wszystkich.
Pozostaje katolicyzm liberalny. W jego formule mieszczą się ci, którzy chcieliby reformować Kościół tradycyjny, a którym jednocześnie daleki jest Kościół wspólnot. Katolików liberalnych wyróżnia krytycyzm – wobec hierarchii i duchownych, wobec zastanej religijności (zarówno tej sformalizowanej, jak i tej „gitarowej”), wobec struktury Kościoła, wobec starych formuł jego nauczania moralnego, a nawet dogmatycznego. Ulubionym tematem ich rozmów i publikacji jest zło w Kościele, w tym domniemane zło „sojuszu tronu z ołtarzem”.
Łatwo piętnować wady katolicyzmu liberalnego. Należy jednak pamiętać, że w środowiskach, w których funkcjonują dziś katolicy liberalni, już samo przyznanie się do Kościoła katolickiego wymaga często pewnej odwagi. Za słowami „jestem katolikiem ale …” może kryć się nadmierny krytycyzm, choć może też kryć się autentyczna (samodzielnie umotywowana i podjęta) wola wiary w warunkach współczesnego świata. Katolicy liberalni zadają nieraz ważne pytania. Przynosząc te pytania i wątpliwości do Kościoła, nie pozwalają Mu trwać w samozadowoleniu, lecz inspirują do refleksji, jak przekonać do chrześcijaństwa tych, którzy jego nie rozumieją lub je negują.
Wyżej starałem się życzliwie scharakteryzować najważniejsze modele współczesnego polskiego katolicyzmu. Nie obyło się bez uproszczeń, ale bez uproszczeń nie sposób zarysować mapy terenu. Większym problemem jest to, czy tytuł niniejszego tekstu – „trzy Kościoły” – dobrze oddaje stan rzeczywisty. Chciałbym, by mówiono o trzech nurtach jednego Kościoła. Tymczasem jednak polski katolicyzm wygląda tak, jakby stanowiły go trzy różne Kościoły. Przypomina to rozbitą rodzinę. Być może naszym głównym zadaniem jest dziś scalić tę rodzinę, ucząc się wzajemnie, że każdy i każda z nas ma swój własny charyzmat, który wnosi do „jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła”. Potrzebujemy i zwykłej wierności tradycji, i dynamicznego ożywienia wiary, i roztropnego dialogicznego krytycyzmu.
Jacek Wojtysiak