"Rozpoczyna się Via dolorosa wśród przyjaciół Hioba"

Ostatnie dni ziemskiego życia kard. Stefana Wyszyńskiego.

 

13 maja - Prymas nadzwyczaj boleśnie przeżywa zamach na papieża w Rzymie. Jego stan zdrowia ulega wyraźnemu pogorszeniu. Nazajutrz kard. Wyszyński zwraca się do duchowieństwa i mieszkańców stolicy z za pośrednictwem nagranego na magnetofon przemówienia. Jest ono transmitowane w katedrze i na Placu Zamkowym. Mówi w nim m. in.:

Jan Paweł II stanął na czele największych heroldów pokoju i miłości. Widocznie ta praca, tak przecież błogosławiona, przeszkadza mocarzom ciemności, skoro skierowali przeciwko Ojcu Świętemu tak bolesne ciosy. Ale czymże są one w porównaniu z tą wielką boleścią, którą przeżywa dziś Rodzina ludzka. Całą nadzieję łączy przecież ona z błogosławioną pracą Ojca Świętego. Dzisiaj pozostaje nam jedno: wszystkie nasze cierpienia i udręki starajmy się dołączyć do tej wielkiej męki świata.

15 maja - Znów występują zaburzenia oddychania i czynności serca. Prymas przyjmuje Sakrament Pojednania, udzielony mu przez stałego spowiednika księdza Edmunda Boniewicza. Następnie mówi: "Na mojej drodze życia stanęła Jasnogórska Matka Kościoła, której stałem się wiernym niewolnikiem i zawsze na tym dobrze wychodziłem. Per Mariam omnia Soli Deo było dla mnie zawsze radosną konsekracją codziennego życia. Ostatnie wydarzenie związane z Ojcem Świętym zespoliło mnie z nim na przepadłe. Jestem z nim duchem i żyję dla niego, nawet gdy będę na progu życia".

16 maja - Prymas przyjmuje w formie uroczystej sakrament chorych. Po czym zwraca się do najbliższych współpracowników, dziękując i przepraszając za wszelkie uchybienia. Zwraca się do nich w słowach: "Jestem całkowicie uległy woli Ojca, który i tak dał mi dużo lat Wam służyć, i woli Syna, który sam jeden ma wieczne kapłaństwo i je przydziela i przekazuje innym. Jestem uległy wobec Ducha Świętego dlatego, że moje życie wewnętrzne było w Trójcy Świętej. I jestem ufny wobec Matki Najświętszej, z którą się związałem w więzieniu w Stoczku i wszystko przez Jej Dłonie składam ku chwale Trójcy Świętej. Was przepraszam za nieudolność mej służby. Uważam, że powinienem dzielić dolę Ojca Świętego, który wprawdzie później, ale włączył się w moje cierpienia. Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku na przestrzeni tych trzydziestu pięciu lat służby w biskupstwie. Jestem za nią bardzo Bogu wdzięczny. (…) Testamentu nie piszę żadnego, prócz tego, który posiadają biskupi Modzelewski i Dąbrowski. Zwłaszcza nie piszę testamentu pastoralnego. Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajmy, że jak kardynał Hlond, tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby ludzie się zmieniali. Ze swej strony przyjmijcie moje pokorne błogosławieństwo: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego".

19 maja - Postępuje osłabienie i dalszy rozwój procesu chorobowego, pomimo intensywnego leczenia (kroplówki, krew, plazma, białko, leki). Po południu do domu Prymasa na Miodowej przybywa Matka Boża Nawiedzenia w kopii Obrazu Jasnogórskiego, wędrująca po parafiach i kościołach Warszawy. Przez całą noc trwa modlitwa domowników i przyjaciół.

22 maja - Prymas w swej rezydencji spotyka się z Radą Główną Episkopatu Polski. Po rozpoczęciu posiedzenia Prymas przekazał ich prowadzenie kard. Franciszkowi Macharskiemu. Kard. Wyszyński wygłasza ostanie w swym życiu przemówienie. Jest to pożegnanie z najbliższymi współpracownikami w Konferencji Episkopatu, a jednocześnie pewna forma testamentu.

Powiedziałem już, że żadnego programu nie zostawiam, dlatego że mój następca nie może być skrępowany żadnym programem. Musi rozeznawać sytuację Polski i Kościoła z dnia na dzień i stosownie do tego układać program pracy. Program w Polsce nie może być sztywny. Nasza stałość wyraża się w „Credo”, wyraża się w „Ojcze nasz”, w „Zdrowaś Maryja”, w Ślubach Jasnogórskich, w zawierzeniu, które Jan Paweł II uczynił na Jasnej Górze. A reszta jest płynna”. Podkreśla, że „Największą naszą wartością jest wiara naszego ludu, jego przywiązanie do Kościoła, jego więź z Kościołem w Chrystusie i Jego Matce, w Waszej wierze, w Waszej gorącej miłości i w Waszej niezwykłej apostolskiej gorliwości. Niczego więcej nie oczekuję. Kościół musi zostać tutaj, gdzie jest, bo, bez jakiejś emfazy, jest przedmurzem chrześcijaństwa”.

24 maja - Telefonuje ks. Stanisław Dziwisz z kliniki Gemelli, sygnalizując, że papież byłby rad rozmawiać z Prymasem. Niestety chory nie może podnieść się z łóżka, by udać się do telefonu, nawet na wózku. Przeprowadzenie linii do łóżka potrwa kilkadziesiąt minut. Rozmowa zostaje odłożona do następnego dnia.

25 maja - Kwadrans po godzinie 12. umówiony telefon z Rzymu. Na wiadomość, że Jan Paweł II jest przy telefonie, Prymas całym wysiłkiem woli koncentruje się i zupełnie świadomie, przytomnie, choć głosem ledwo słyszalnym, przerywanym ciężkim oddechem, mówi do niego: "Ojcze, Ojcze, jestem bardzo słaby, bardzo... Dziękuję za różaniec, jest dla mnie pociechą... Ojcze... Łączy nas cierpienie... Módlmy się za siebie wzajemnie. Między nami jest Matka Najświętsza... Cała nadzieja w Niej... Ojcze, całuję Twoje stopy... Błogosław mi (milcząco czyni znak krzyża). Ojcze, Ojcze, błogosław mi raz jeszcze. Amen. Amen. Amen".

26 maja - Nastąpiło nagłe pogorszenie stanu zdrowia. Lekarze stwierdzili, że stan Prymasa jest krytyczny. W kaplicy jego rezydencji zbierają się domownicy. Zapalono gromnicę. Kapelan przy łóżku chorego rozpoczyna modlitwę za konających. Lekarze kontynuują konieczne zabiegi. Konający Prymas usiłuje śpiewać "Chwalcie łąki umajone". Jego stan ulega chwilowej poprawie.

W nocy z 27 na 28 maja - Lekarze nieprzerwanie czuwają przy łóżku Prymasa, a w kaplicy trwa nieustanna modlitwa. Nad ranem pogłębiają się zaburzenia pracy serca. Oddech staje się coraz słabszy, kardiolog stwierdza, że nadchodzi agonia. Przy łóżku zbierają się lekarze i domownicy. Kapelan ks. Bronisław Piasecki prowadzi modlitwy za konających. Ksiądz Prymas leży trzymając w ręku płonącą gromnicę.

O godzinie 4.40 następuje zatrzymanie oddechu. Ustaje praca serca. Lekarze stwierdzają zgon. Tej ostatniej chwili towarzyszy cisza i spokój. Kościół tego dnia świętuje Wniebowstąpienie Pańskie. Komunikat lekarski głosi, że przyczyną zgony był "rozsiany proces nowotworowy jamy brzusznej o wybitnej złośliwości".

Oprac. Marcin Przeciszewski, na podstawie książki ks. Bronisława Piaseckiego "Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia".

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..