Prymas jest dla mnie wskazówką jako tytan pracy, który był absolutnie nieprzywiązany do siebie i swoich osiągnięć.
Jednym z pierwszych wspomnień mojego dzieciństwa jest pogrzeb kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pamiętam, że obaj z bratem wcale nie chcieliśmy siedzieć i oglądać długiej transmisji z pogrzebu kogoś, kogo w ogóle nie znaliśmy. W końcu wylądowaliśmy w drugim pokoju, żeby nie przeszkadzać rodzicom. Ze względu na to wspomnienie przez jakiś czas miałem przekonanie, że skoro już dla mnie kardynał Wyszyński był postacią z dalekiej przeszłości, to tym bardziej dla współczesnej młodzieży jest postacią pomnikową i odległą. Dlatego niezwykle ucieszył mnie felieton Mileny Kindziuk, która pokazuje, że młodzież jednak może odnaleźć w nim wzór do naśladowania. Wystarczy zainspirować ją do poznania prymasa – jego sposobu życia i przesłania.
Podczas ostatniego spotkania z członkami Rady Głównej Episkopatu Polski umierający prymas zwracał uwagę biskupów na swoją fizyczną słabość. Nawet w pewnej mierze cieszył się ze swej nieudolności, ponieważ jego zdaniem była ona potrzebna, aby wszyscy wiedzieli, że to nie prymas jest mocny, lecz sam Bóg. Natomiast w swoim duchowym testamencie pisał o nowych czasach, które wymagają nowych świateł, nowych mocy. Podsumowując całe swoje życie, które było imponującym, nieprzerwanym budowaniem, zdawał sobie sprawę, że świat idzie dalej, a przyszłość przynosi nowe wyzwania. Nie był przywiązany do wspomnień, do własnych osiągnięć, nie celebrował własnego dorobku – „Bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” (2 Tm 4,7). I tyle.
Kiedy myślę o istocie kapłaństwa i duszpasterskich wyzwaniach, prymas jest dla mnie wskazówką jako tytan pracy, który był absolutnie nieprzywiązany do siebie i swoich osiągnięć. Taką wolność zdobywamy w Chrystusie. Wtedy możemy być przewodnikami, którzy naprawdę nie koncentrują uwagi tłumów na sobie, lecz na Bogu. Wtedy nie musimy zniekształcać Ewangelii i nauczania Kościoła, ulegając pokusie próżnej chwały. Możemy być już nie tylko rybakami szeroko zarzucającymi sieci – czasami zresztą dziurawe – ale prawdziwymi pasterzami dbającymi o Jego trzodę.•
o. Wojciech SURÓWKA OP