Nathanson, pierwszoplanowy bohater filmu, uważał, że pomaga kobietom, zabijając ich nienarodzone dzieci.
Na premierę „Wyroku na niewinnych” czekaliśmy bardzo długo, bo zdjęcia zakończono w 2019 roku. Zresztą już w okresie ich realizacji posypały się doniesienia o trudnościach, z jakimi spotykali się twórcy filmu. Ekipa miała kłopoty z lokalizacją planów zdjęciowych, a Facebook zablokował możliwość zamieszczenia reklamy informującej o zbiórce środków na promocję filmu. Niektórzy aktorzy zrezygnowali z udziału w zdjęciach, kiedy dowiedzieli się o jego przesłaniu. „Musieliśmy zastąpić trzech aktorów, w tym aktorkę, która miała zagrać Normę McCorvey, chociaż wcześniej błagała o tę rolę” – przyznał reżyser w wywiadzie. W mediach nieustannie pojawiały się opinie, że to będzie porażka, bo przecież nie można nakręcić dobrego filmu, jeżeli za jego produkcję biorą się twórcy o konserwatywnych poglądach. Film zyskał w mediach opinię „jednego z najbardziej kontrowersyjnych tytułów roku”. Powodem tej nagonki, bo chyba można tak to nazwać, był temat, za który zabrali się niewłaściwi ludzie, czyli znani ze swoich antyaborcyjnych przekonań chrześcijanie. I do tego znalazły się wśród nich także kobiety, jak Alveda King, siostrzenica Martina Luthera Kinga, aktywna działaczka pro-life.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz