Dzieci z ubogich krajów płacą najwyższą cenę za pandemię. Totalne lub częściowe zamknięcie szkół pogłębiło nie tylko wykluczenie edukacyjne, ale i zaostrzyło głód, ponieważ został im odebrany jedyny pewny posiłek w ciągu dnia, jakim jest dożywianie w szkole. Szacuje się, że liczba niedożywionych dzieci wzrośnie w tym roku o 80 mln tylko dlatego z tego powodu, że nie chodzą do szkoły.
By stawić czoło temu niepokojącemu zjawisku Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci UNICEF zorganizował ostatnio zdalne spotkanie ministrów edukacji z całego świata. Rozmawiano o tym, jak zaradzić pogłębianiu nierówności, przed którymi już wcześniej przestrzegał Papież Franciszek mówiąc, że „nie można zgodzić się na rozprzestrzeniania pandemii wykluczenia i kultury odrzucenia”.
Paolo Ferrara, dyrektor generalny Terre de Hommes, jednej z największych organizacji niosących pomoc dzieciom na świecie, podkreśla, że pandemia pokazała wyraźnie, iż w edukację trzeba inwestować jeszcze więcej. Przypomniał, że prawie totalnie wykluczoną edukacyjnie grupą pozostają m.in. dzieci uchodźców.
„Szacuje się, że aż dwie trzecie uczniów na świecie zostało doświadczonych mniejszym lub większym zamknięciem szkół. W krajach Zachodu 90 proc. korzystało ze zdalnego nauczania, tymczasem w regionach ubogich naszego globu zaledwie 30 proc., głównie tych lepiej sytuowanych, co oznacza, że z nauczania zostały wykluczone dzieci najuboższe. Zamknięcie najbardziej odbiło się na dziewczynkach. Szacuje się, że aż 11 mln z nich nigdy już nie wróci do szkoły. Wykluczenie edukacyjne wywołane przez pandemię sprawi, że cofniemy się w czasie o 30 lat – mówi Radiu Watykańskiemu Paolo Ferrara. – Szkoła to nie tylko edukacja, ale również pewny posiłek, którego teraz zabrakło, a także kontrola społeczna. Wśród pozbawionych ochrony dzieci narasta przemoc, wracają rytualne okaleczenia i zmuszanie nieletnich do wychodzenia za mąż, jako próba zaradzenia biedzie.“
Beata Zajączkowska