Na Islandii wybuchł wulkan. Ale nie taki, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni z podręczników do geografii czy z filmów katastroficznych. I robi wśród turystów furorę.
Wulkan, jak to na Islandii, ma nazwę, którą trudno wymówić, a jeszcze trudniej zapamiętać, czyli Fagradalsfjall. Od jakiegoś czasu spodziewano się, że „da głos”, no i stało się. Lawa, która z niego pochodzi, nie jest wyrzucana na dużą wysokość, nie ma chmury pyłów ani kamieni ciskanych w niebo. Po prostu płynie. I pięknie wygląda.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek