Od 6 kwietnia 1200 restauracji i pizzerii otworzy drzwi w porze obiadu i kolacji. "Nie mamy nic do stracenia" - mówią ich właściciele. "To kwestia przeżycia".
Ogłosił to Paolo Bianchini, szef organizacji MIO Italia (Movimento Imprese Ospitalità), grupy zrzeszającej małych przedsiębiorców sektora hotelarsko-gastronomicznego. Spośród tych 1200 lokali 300 znajduje się w Rzymie i regionie Lacjum, którego Wieczne Miasto jest stolicą.
"Od wtorku 6 kwietnia 1200 restauracji, pubów-piwiarni, pizzerii w całych Włoszech otworzy drzwi w porze obiadu i kolacji. To nie jest prowokacja ani akt demonstracji, tylko kwestia przetrwania" - zaznaczył P. Bianchini, a jego słowa przytacza największy mediolański dziennik "Corriere della Sera". "Od roku drobni przedsiębiorcy w branży gastronomicznej są zmuszani do zamykania się, otwierania i zamykania, wbrew badaniom naukowym, bez perspektyw, planowania, systemów naprawczych, rozsądnej rekompensaty, interwencji w zakresie kosztów stałych. Niczego" - podkreśla szef MIO. "Nie są już panami teraźniejszości i przyszłości, dotyczy to także ich rodzin. Wraz z ostatnim dekretem wsparcia zapewniono im jedynie jałmużnę, która w dodatku ma się pojawić dopiero po 10 kwietnia" - dodaje P. Bianchini.
W międzyczasie - jak zauważają szefowie organizacji - wciąż dochodzi do kolejnych bankructw, a eksmisje i wezwania napływają do sądów. Podkreślają, że kraj - w wyniku błędnych decyzji politycznych - traci, jedną po drugiej, ważne firmy, które razem wytwarzały 30 proc. PKB.
A to nie wszystko. "Państwo przygląda się bezradnie i nieodpowiedzialnie upadkowi produktów »made in Italy« oraz sektora dystrybucji, spowodowanego niemożnością spłacania przez branżę kredytów"{ - tłumaczy P. Bianchini. {"Nie mamy już nic do stracenia. W obliczu nieuchronnego pogrzebu barów, restauracji, pizzerii, pubów kierownictwo MIO Italia spotkało się w niedzielę 21 marca, aby zastanowić nad jedyną możliwą, wymuszoną opcją - otwarciem, wbrew przepisom, ale zgodnie ze wszystkimi obostrzeniami antycovidowymi, naszych lokali. W porze obiadu i kolacji. Na stałe" - kończy szef MIO.
baja /Corriere della Sera