"Wiecie, dlaczego ludziom jest nieraz w życiu ciężko? Bo niosą na plecach cały worek pychy" - pisał niezapomniany ks. Piotr Pawlukiewicz. Dziś pierwsza rocznica jego śmierci.
Jezus wraca właśnie do świata swojego dzieciństwa. Nazaret, podwórko, koledzy, wspólnie budowane szałasy, drzewa, na które wchodzili. Jezus był przecież normalnym dzieckiem, tak jak wszyscy, którzy Go w Nazarecie otaczali. Być może nawet Jezus szedł do Nazaretu ze szczególną nadzieją i radością, że będzie mógł tam jako Mesjasz usłużyć jakoś swoim ziomkom. Oni jednak nie mieli na to ochoty. Zdecydowała o tym ich pycha. Pycha, która odbiera człowiekowi rozsądek i precyzję myślenia. Oni widzieli, że Jezus jest mądry, ale nie chcieli z tego skorzystać. Pycha często czyni człowieka głupim.
Jezus jest fanatycznym wyznawcą wolnej woli. Chcesz? Dostaniesz. Nie chcesz? Nie dostaniesz. Jezus o nic innego tak się nie troszczy, jak o wolną wolę człowieka.
Pan Bóg bardzo troszczy się o to, żebyśmy odkrywali nasze najgłębsze pragnienia. Czy wiesz, czego chcesz? Kim jesteś? Jaki jesteś? Jakie jest twoje najgłębsze pragnienie? Naszym fundamentem jest wolność – ja jestem wolny i ja czegoś chcę – i tu zaczyna się ogromny bałagan.
Często nie zdajemy sobie, niestety, sprawy z tego, że nasze poboczne pragnienia przysłaniają nam te najistotniejsze, których na dodatek nie potrafimy zdefiniować.
Jest taki film Davida Lyncha, Prosta historia. Stary człowiek chce się pogodzić z bratem, więc jedzie do niego przez Stany Zjednoczone na takim traktorku, kosiarce. Mimo różnych propozycji nie chce, aby ktokolwiek go podwoził. Pragnie sam dojechać do swojego brata i nie potrzebuje żadnej pomocy. Piękna jest ostatnia scena, w której główny bohater przyjeżdża w końcu po paru tygodniach podróży z przeciętną prędkością dwudziestu kilometrów na godzinę do brata i woła, by ten wyszedł na podwórko. On, schorowany, powolutku wychodzi przed dom, opierając się na balkoniku, i mówi: „Przyjechałeś do mnie tyle kilometrów na tym traktorku?”. A główny bohater odpowiada: „No”. Koniec filmu. Charakterystyczna rozmowa dwóch facetów. Jemu jednak w tym pytaniu nie chodziło o potwierdzenie, bo przecież doskonale widział, na jakim pojeździe dotarł do niego brat. On, zadając to pytanie, tak naprawdę pytał: „Tak bardzo mnie kochasz? Naprawdę aż tak chciałeś mnie zobaczyć?”.
Kiedy ktoś z nas miałby sposobność spotkać się z papieżem, zapewne ucałowałby Ojca Świętego w pierścień i wcale nie czułby się z tego powodu poniżony. Ojciec Święty, jakkolwiek na to spojrzeć, jest wielki. Wielki urząd, nieprzeciętna osobowość. Kiedy idziemy do dyrektora i mówimy: „Panie dyrektorze, witam serdecznie”, to też nas to w żaden sposób nie poniża. Choć jeszcze trzysta lat temu kłanianie się w pas było okazaniem całkowitego poddaństwa, nikt z nas nie czułby się poniżony, robiąc to przed jakąś gwiazdą. Co jednak, gdyby nie szło o gwiazdę, ale o kogoś, kto w hierarchii społecznej jest niżej od ciebie? Czy byłbyś w stanie ukłonić się przed panem, który wywozi ci śmieci spod domu? Uniżyć się wobec papieża, biskupa, prezydenta, pisarza, kogoś sławnego jest łatwo. Czy uniżysz się wobec kogoś, kto jest niżej od ciebie?
Mamy skłonność do otaczania obcych osób kultem. Zwykła sytuacja w towarzystwie, kiedy są u nas goście i ktoś rozleje herbatę. Mówimy: „Nic się nie stało. To drobiazg. Ja w ogóle lubię, jak mi ludzie herbatę rozlewają na stół”. Kiedy jednak to mąż rozleje identyczną herbatę na identyczny stół podczas sobotniego śniadania, usłyszymy: „Ty ciamajdo. Szklanki utrzymać nie umiesz?”.
Chcesz się uniżyć? Pan Bóg postawi przed tobą na próbę kogoś, kogo już poznałeś, z kim jesz. To człowiek, z którym mieszkasz, przyniesie ci Boga.
Oczywiście papież też nam przynosi Boga, ale to twój brat, ten, który się ciągle czepia, jest pierwszym, który ci Go przyniesie. Mimo że wady brata mógłbyś recytować przez godzinę z pamięci. Bóg przemówi do ciebie przez niego.
Największą tragedią człowieka jest to, że dobro nierzadko znajduje się w zasięgu ręki, ale by je dostać, trzeba się ukorzyć. A my mamy z tym wyjątkowy problem.
Bóg jest fanatykiem wolności – już to mówiłem. On przyjdzie do ciebie i spyta: „Kto jest Bogiem? Ja czy ty?”. Jeśli mu odpowiemy: „Ja jestem bogiem”, to On to zaakceptuje. Powie: „Rządź sobie w swoim życiu. Proszę. Jesteś bogiem. Nie skończy się to dobrze, ale tak zdecydowałeś”.
Co się stanie, jeśli na Boże pytanie odpowiemy inaczej? Jeśli powiemy, że to On jest Bogiem? Często tak jest. Mówimy: „Tylko Tyś jest święty, tylko Tyś jest Panem, tylko Tyś najwyższy i mam tu dla Ciebie, Panie Boże, taki mały program działania”. Właśnie dlatego przychodzimy potem nieraz nieszczęśliwi do księdza. Przychodzi bóg Jan Kowalski i ma zastrzeżenia do Boga w Trójcy Świętej Jedynego, że Ten nie realizuje jego planów. Skoncentruj się. Ty jesteś bogiem czy On jest Bogiem? Jeśli On, to schowaj te karteczki do jakiejś szufladki i daj Mu realizować swój plan. Czy jesteś na tyle pokorny?
Ludzie są przekonani, chyba słusznie, że najszczęśliwszym okresem życia jest dzieciństwo. Taki pogląd przychodzi jednak z wiekiem, wtedy pojawia się sentyment do najmłodszych lat. Rodzice wówczas o wszystko dbali, a my nie mieliśmy żadnych zmartwień. Ciągle mam w pamięci wakacje, kiedy chodziliśmy rozgrzanymi ulicami Warszawy. Jak fascynował nas ślimak w parku Krasińskich. Jak fascynowały nas opowiadania dziadka i to, jaki dziadek był mądry. Potem mieliśmy piętnaście, szesnaście lat i doszliśmy do wniosku, że tamten ślimak to jakaś bzdura, że dziadek to się na życiu nie zna, a obraz z kościoła, który pokazywała nam babcia, jest kiczowaty. Staliśmy się mądrzy, światowi i smutni. Wzięliśmy na plecy worek pełen kamieni pychy. Wiecie, dlaczego ludziom jest nieraz w życiu ciężko? Bo niosą na plecach cały worek pychy.
Boże, ileż to roboty z tą pychą. Codziennie trzeba tylu ludzi skrytykować. Codziennie trzeba osądzać ludzi ostatecznie, szczegółowo i osobiście. Trzeba się mądrzyć i na wszystkim znać. Ciężko jest ludziom pysznym.
Fragment książki ks. Piotra Pawlukiewicza: „Życie. Instrukcja obsługi”
Książka do nabycia w sklepie „Gościa”
ks. Piotr Pawlukiewicz