– Osoby, które przychodzą do naszego gabinetu z nerwicą, lękami czy tłumieniem swoich emocji, są czasem ofiarami błędnych przekazów na temat Ewangelii – mówią Monika i dk. Marcin Gajdowie, psychoterapeuci chrześcijańscy, propagatorzy Chrześcijańskiej Terapii Integralnej.
Izabela Pichola: Dla osoby wierzącej to oczywiste: Jezus jest najlepszym lekarzem jej duszy. Czy idąc na psychoterapię, nie strąci Go z tronu?
dk. Marcin Gajda: U podłoża tego pytania stoi nieprawidłowe, dualistyczne myślenie, dzielące świat na sacrum i profanum. W chrześcijaństwie wszystko jest święte. To znaczy, że w praktyce nie ma konfliktu między miłością Boga, a miłością człowieka. Jeśli kochamy Boga, to dzieje się to poprzez miłość bliźniego. Psychoterapeuta, chirurg, stomatolog... Pan Bóg może się nimi posłużyć. Być może w popularnym myśleniu można przeciwstawiać wiarę i psychologię, my jednak nie uważamy, żeby psychologia z wiarą miały się wzajemnie wykluczać. Piszemy we wstępie naszej książki „Rozwój. Jak współpracować z łaską”, że „w rzeczywistości nigdy nie stajemy w konflikcie pomiędzy teologią a psychologią”.
Nawet jeśli komuś Bóg objawi się osobiście, to objawi mu się poprzez jego własne zmysły, emocjonalność i intelekt. Później będzie on porządkował w swym intelekcie doświadczenie, które zostało mu dane.
Monika Gajda: Święta Teresa od Jezusa bardzo jasno wskazywała na to, że w procesie zjednoczenia się z Bogiem najpierw trzeba poznać, kim się jest – jakie mam zranienia, słabości czy mocne strony. Ona nie mówiła: skup się tylko na Bogu, ale w pierwszej kolejności popracuj nad sobą, żeby później móc się właśnie uwolnić od swojego ego, mechanizmów obronnych i od lęku. Najpierw mamy siebie poznać, żeby móc siebie dać. Pan Bóg nie chce, by nasze „ja” w zjednoczeniu z Nim jakkolwiek się rozmyło.
Mam wrażenie, że wiele osób wierzących odnosi się z rezerwą wobec nauki i jej osiągnięć.
dk. Marcin Gajda: Spróbujmy to rozłożyć na czynniki pierwsze. Teologia to próba uporządkowania doktryny religijnej. Stosując metody naukowe, próbuje uporządkować wiedzę związaną z duchowością, czy też tym, co my w Kościele nazywamy Objawieniem. Ma cechy nauki, jednak nie można naukowo udowodnić istnienia lub nieistnienia Boga. Nauka natomiast zajmuje się rzeczywistością, którą można dotknąć, poczuć i zmierzyć. U podstaw teologii stoi wiara, a nauki – eksperyment, doświadczenie, co nie stoi na przeszkodzie, aby wiara mogła bardzo pozytywnie wpływać na naukę i odwrotnie. Nie sposób nie wspomnieć o wybitnym przedstawicielu zbliżenia nauki i teologii w Polsce – ks. prof. Michale Hellerze, pierwszym polskim laureacie Nagrody Templetona, przyznawanej za wkład w afirmację duchowego wymiaru życia poprzez spostrzeżenie, odkrycie lub prace praktyczne.
Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy o religii mówił, że jest „zbiorową nerwicą ludzkości, która może być dla człowieka wręcz niebezpieczna.” Czy w związku z tym osoby wierzące mają powody do tego, żeby obawiać się psychoterapii?
dk. Marcin Gajda: To smutne, jak wiele osób przychodzi do nas, mówiąc, że są w jakimś sensie ofiarami błędnych przekazów na temat Ewangelii w Kościele Katolickim. Naprawdę nie jest nam to obojętne, gdy słyszymy o tym, jaką krzywdę ponoszą ludzie straszeni od dziecka Bogiem, a dzieje się to czasem w niektórych katolickich rodzinach. Dlatego – biorąc pod uwagę nasze doświadczenia terapeutyczne – czasem widzimy, że pewne środowiska katolickie są czynnikami neurotyzującymi wiernych w Polsce. Cytowany Zygmunt Freud żył w czasach, gdzie tego neurotyzmu było jeszcze więcej. Skoro żył krótko po jansenizmie, trudno się dziwić, że miał taką opinię na temat religii czy osób wierzących.
W książce Dariusza Piórkowskiego SJ „Nie musisz być doskonały. Chrześcijański sposób na perfekcjonizm” można przeczytać o jansenizmie takie słowa: „Ludzie grzeszą, ponieważ są opanowani przez pożądliwość i nie mają na to wpływu. Nic nie zależy tutaj od ich woli. Grzech się panoszy, bo tylko niektórzy są wybrani przez Boga i ukierunkowani na dobro (…) Najważniejszym boskim atrybutem jest sprawiedliwość, wyobrażana na ludzką modłę, a główną ludzką motywacją do działania – niewolniczy lęk przed sprawiedliwym i obrażonym Bogiem (…)”.
dk. Marcin Gajda: Teologia chrześcijańska była przez wieki opanowana przez ludzkie ego – skupiona na wysiłku podejmowanym w celu zmniejszenia dystansu między niegodnym człowiekiem, a świętym Bogiem. Wieki myślenia, które zrodziło postawę zasługiwania, niezwykłej gorliwości w celu zdobywania cnót, paradoksalnie utrwaliło w wierzących myślenie oświeceniowe – bez miejsca na łaskę. My właściwie teraz spijamy śmietankę błędnego nauczania przez wieki.
Czy wierzący cierpią psychicznie inaczej niż osoby uważająca siebie za osoby niewierzące?
Monika Gajda: Zarówno osoby wierzące jak i niewierzące cierpią psychicznie w bardzo podobny sposób, ponieważ mechanizmy u samych podstaw zaburzeń psychicznych są takie same u każdej osoby. Nerwica natręctw u osoby wierzącej może wyrazić się w skrupulanctwie, czy lękach związanych z potępieniem. U osoby niewierzącej będzie związana z inną bliską jej sferą, ponieważ zaburzenia te „dysponują” tym, co ma człowiek, który na nie choruje.
Osoba wierząca powinna więc szukać tylko takiego psychoterapeuty, który uwzględnia duchowość w swojej pracy terapeutycznej?
dk. Marcin Gajda: Naszym zdaniem psychoterapia nie odbywa się w próżni światopoglądowej. Uważamy, że w jakiejkolwiek terapii zawsze mamy do czynienia z jakąś światopoglądową podstawą, dlatego przed podjęciem się procesu terapeutycznego warto ją poznać. Nawet jeśli niektórzy terapeuci deklarują, że terapia przez nich prowadzona jest neutralna światopoglądowo, to sama ta postawa, też jest konsekwencją jakiegoś filozoficznego podejścia i wyrazem jakiegoś poglądu. Nie chodzi nam na pewno o to, że katolik musi się leczyć u katolika, jednak warto wziąć to pod uwagę. Uważamy, że w niektórych sytuacjach chrześcijanin terapeuta może pomóc skuteczniej.
Monika Gajda: Osoba, która jest psychoterapeutą powinna być przede wszystkim rzetelnie przygotowana, profesjonalna. Zdarza się, że pewne propozycje, jakie terapeuta daje klientowi mogą się wydać niezgodne z jego wiarą. Wtedy można poinformować o tym lub nawet zrezygnować ze spotkań. Psychoterapeuta powinien uwzględniać światopogląd klienta. To jest bardzo ważne. Są jednak takie schorzenia, związane na przykład z lękiem na tle religijnym, gdzie psychoterapeuta niewierzący nie może pomóc, nie dlatego że jest osobą nieprofesjonalną, ale dlatego że natura tego problemu, z którą osoba się zgłasza, wymaga pomocy od terapeuty wierzącego, któremu klient będzie potrafił zaufać – mieć pewność, że ten, z kim się spotyka i któremu przedstawia swój problem, podziela wiarę w Boga i naukę Kościoła. Chrześcijański terapeuta ma wiedzę i doświadczenie w obszarze wiary, religijności, Kościoła i może przez to skuteczniej, w atmosferze zaufania, prostować błędne przekonania rozmówcy, które mogą stać u podstaw objawów nerwicowych.
Wy jesteście takimi psychoterapeutami.
dk. Marcin Gajda: My – pracując w nurcie Chrześcijańskiej Terapii Integralnej* – odwołujemy się do Siły Wyższej – miłującej, osobowej, którą w naszej tradycji nazywamy Bogiem. W swojej praktyce integrujemy pracę z człowiekiem na wszystkich poziomach – psyche, ciała i ducha. Zachęcamy – jeśli ktoś jest na to gotowy – do rozwoju duchowego, do kontemplacji. Modlitwa kontemplacyjna jest niezwykle zdrowa, integrująca i rzeczywiście Bóg w pełny sposób się w niej udziela. Widzimy ogromną wartość w rozwoju duchowym człowieka i uwzględniamy to w gabinecie.
Nie mylmy tego z działalnością ewangelizacyjną czy formacyjną. Ale też nie jest to tylko przychylny stosunek do religii w czasie psychoterapii – uwzględnianie rozmów o Bogu czy duchowości. Jeśli osoba sobie tego życzy, włączamy duchowość do procesu terapeutycznego. Jest to niezwykłe i bardzo ubogacające doświadczenie. I nie jest to tylko nasze doświadczenie, ponieważ natknęliśmy się na prace naukowe dowodzące, że włączanie duchowości w proces terapeutyczny niewątpliwie przyspiesza proces zdrowienia.
* Chrześcijańska Terapia Integralna (ChTI) to podejście terapeutyczne integrujące wszystkie wymiary osoby ludzkiej (psychiczny, cielesny i duchowy).
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Izabela Pichola