Myśl wyrachowana: Większość ludzi to wzrokowcy, ale często ślepi na manipulację.
Czy może być coś bulwersującego w wizerunku dziecka w macicy w kształcie serca? A jednak. Grafika, która zdominowała nośniki reklamowe w całej Polsce, stała się parę tygodni temu przedmiotem agresji miłośników pokoju z błyskawicą. Byli tacy, którzy wyrażali swoją dezaprobatę przy użyciu bejsbola i poprawiali butami. Lewicowy poseł Krzysztof Śmiszek określił te wizerunki jako „paskudne” i zaprezentował na Twitterze billboard „poprawiony” dopisanymi słowami propagującymi LGBT. Z kolei „Gazeta Wyborcza” wykopała spod ziemi, konkretnie z Rosji, autorkę grafiki i uzyskała od niej deklarację poparcia dla aborcji eugenicznej, a także grafikę z błyskawicą w roli głównej. Tacy gorliwi.
Co prawda guzik nas to obchodzi, czy artystka śmiała się, czy płakała, jak tworzyła grafikę z dzieckiem, ale czego się nie robi w desperacji. Bo to wszystko pokazuje właśnie desperację środowisk aborcyjnych, poirytowanych faktem, że ktoś bez ich zgody ośmielił się wtargnąć w przestrzeń publiczną. Lewica ideologiczna uważa bowiem, że billboardy, citylighty i tym podobne to jej wyłączne władztwo. Tak się utarło, że bronić życia to sobie mogą dziadersi w kościołach – ale na mieście? Ale na przystankach? Ale przy drogach?
– Oddziaływać na świadomość społeczną długofalowo, za pomocą przekazów wzrokowych, to my na was, a nie wy na nas! – zdają się krzyczeć inżynierowie społeczni. Nie po to przecież tyle lat wmawiali ludziom, że popieranie aborcji jest dziejową koniecznością i dowodem nadążania, żeby teraz ktoś to bezczelnie kwestionował. I to na zajmowanym przez nich terenie! A co gorsza, jak obrońcy życia raz się do tego terenu dorwali, to tak łatwo go nie opuszczą. Przeciwnie – prą do przodu. Fundacja SMS z Nieba już zebrała połowę potrzebnej kwoty na instalację przy trasie szybkiego ruchu gigantycznego baneru z napisem: „Kochani popierający aborcję: Aborcja nie jest dobra!”.
W sumie bardzo prosty, niekonfrontacyjny przekaz. A jednak w mediach już słychać gniewne pomruki albo przynajmniej sugestie, że sprawa jest wątpliwa. „Na razie umiejscowienie kontrowersyjnego baneru nie jest ujawnione” – pisze na przykład „Dziennik Zachodni”.
Kontrowersyjnego? Przecież jeszcze niedawno nawet zawzięci promotorzy aborcji zarzekali się, że aborcja jest złem, tyle że „mniejszym”. To pojawiające się ostatnio hasło „Aborcja jest OK” jest, najdelikatniej mówiąc, kontrowersyjne. A bardziej adekwatnie: zachwalanie zabijania ludzi jest obrzydliwe i skandaliczne. Jeśli więc ktoś nie chce o ludzkiej godności słyszeć, to może musi zobaczyć.
Franciszek Kucharczak