Arcybiskup Fulton Sheen niedługo przed śmiercią napisał: „Wiem, że nie boję się stanąć przed Jego Obliczem. Nie dlatego jednak, że jestem tego godny, ani też dlatego, że mocno Go ukochałem, lecz dlatego, że On pokochał mnie.
To jedyny powód, dla którego ktokolwiek z nas jest warty miłości. Stajemy się warci miłości wtedy, gdy nasz Pan wlewa w nas swoją miłość”. To niezwykłe doświadczenie: odkryć, że jestem „wart miłości”, bo ktoś mnie mocno pokochał. Wielkiej siły dostarcza człowiekowi świadomość, że gdzieś na świecie jest ktoś ukochany. 29-letni Gianluca Ardini jechał mostem w Genui. W pewnej chwili samochody zaczęły spadać w dół. Ardini złapał się wystających z mostu przewodów i w takiej pozycji przez kilka godzin wisiał 20 metrów nad ziemią, aż przyszedł ratunek. Przewody wrzynały się boleśnie w dłonie, miał zwichnięty bark. Sił do walki o przeżycie dodawała mu myśl o żonie w ósmym miesiącu ciąży. Miłość to potężna siła. Podarowana przez bliskiego człowieka, ma moc nas uskrzydlić i przemienić. O moim profesorze filozofii z Wenecji szeptano, że przemienił się jak motyl z larwy po tym, jak się ożenił. Wcześniej wystarczał mu talerz makaronu i nowe wydanie Platona i Kierkegaarda. Odkąd wstąpił na ślubny kobierzec, wiele się zmieniło: i ubiór, i fryzura, i uśmiech. Wyróżniał się radością życia. A cóż dopiero, gdy kogoś pokocha Bóg? „Nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” – głosi apostoł. Świadomość, że „Jezus poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami”, jest więcej warta niż niejedna fortuna. Gdyby było inaczej, wspólnoty Cenacolo nie byłyby pełne narkomanów pochodzących z tak zwanych dobrych domów. Człowiek jest gotowy się zabić, jeśli nie stwierdzi, że ktoś go kocha. Podczas pewnej misji ulicznej zaczepiliśmy pijaka w parku. Wstawał nowy dzień. Przez pół godziny mówiliśmy mu o miłości Boga. Początkowo słuchał niechętnie, potem dał się wciągnąć w rozmowę. Na koniec pobiegł do swych kumpli, wykrzykując: „Wiecie, co tamci mi powiedzieli? Że Bóg mnie kocha takiego, jaki jestem”. I śmiał się radośnie. Spotykaliśmy jeszcze wielu ludzi. Nikt nie ucieszył się tak jak tamten. Nieraz życie musi dopiec, by nowina „Bóg cię kocha” trafiła w serce. W innym przypadku zabrzmi jak religijny, wyświechtany slogan.
„Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” – pyta św. Paweł. Nawet zniszczone i złamane życie Bóg potrafi przemienić w coś pięknego. „Gdybym mógł jeszcze raz przeżyć moje życie, czy byłbym takim samym kapłanem, jakim byłem?” – zastanawiał się Fulton Sheen. „Nie. Starałbym się bardziej kochać Chrystusa. Jedynym powodem do smutku w moim życiu, a właściwie w życiu każdego człowieka, jest fakt, że nie dość mocno Go kochałem”. •
ks. Robert Skrzypczak